Prokuratura oskarżyła obecnego emeryta Romana S., że od 2004 do 2010 roku, pełniąc funkcję publiczną wykładowcy-egzaminatora, sprzedawał studentom skrypty lub konspekty niezbędne do zdania egzaminu. Uzyskał w ten sposób kwotę nie mniejszą niż 25,4 tys. zł. Za kupno materiałów można z nich było korzystać podczas egzaminu. Według prokuratury, forma egzaminu była tak dobrana, że do jego zdania niezbędne było posiadanie tych materiałów. Z ustaleń prokuratury wynika, że wykładowca za 30 zł udostępniał do skserowania opracowane przez siebie konspekty. Kopie opatrywał swoim podpisem z datą, wymagał także podpisania ich przez studenta. Podobnie podpisywane z datą były egzemplarze skryptu - jeżeli student zakupił je w księgarni uczelnianej, musiał okazać paragon. Wykładowca informował studentów, że co roku aktualizuje materiały i na egzaminie wymaga podania aktualnych definicji. Tworzył listę studentów, którzy zakupili materiały. W śledztwie prokuratura przesłuchała ponad 200 studentów. Były wykładowca nie przyznał się do winy. Wyjaśnił, że nie zgadzał się na rozpowszechnianie opracowanych przez siebie konspektów, a studenci nie musieli z nich korzystać. Jednak dla ich wygody opracował dwie formy egzaminu, z których jedna wymagała korzystania z jego materiałów. Wyjaśnił także, że odnotowywał nazwiska studentów, którzy nabyli jego materiały, bo chciał wiedzieć, ilu z nich będzie zdawało egzamin na podstawie jego opracowań. Za zarzucane Romanowi S. czyny grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności.