Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska poinformowała we wtorek, że pod koniec zeszłego tygodnia na śmietniku krakowskiego sądu znalazły się w sumie cztery butelki zawierające trującą substancję. Były one specjalnie oznaczone. Butelki z tzw. kompotem były dowodami rzeczowymi w prowadzonym śledztwie. Zgodnie z przepisami powinny zostać zutylizowane, tymczasem trafiły na śmietnik. - Będziemy ustalać, jak to się stało, że nie zostały one zutylizowane zgodnie z przepisami - zaznaczyła Marcinkowska. Dodała, że został wydany protokół zniszczenia tych dowodów podpisany przez pracowników administracyjnych sądu. Nie podano w nim sposobu zniszczenia butelek i ich zawartości. Cztery butelki znalazła na śmietniku w zeszły piątek jedna z osób sprzątających budynek sądu. Jedną z nich zabrała ze sobą i zaniosła do dyżurki, w której byli pracownicy firmy zajmującej się ochroną sądu. Jeden z nich, 59-letni mężczyzna zabrał butelkę do domu, gdzie wypił z niej kilka łyków. Wcześniej pił on alkohol. Po spożyciu mężczyzna utracił świadomość i z objawami silnego zatrucia trafił do szpitala. Pozostałe butelki zostały odnalezione i zabezpieczone. Jak powiedziała Marcinkowska, prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Do tej pory przesłuchano m.in. osobę, która znalazła butelkę oraz rodzinę poszkodowanego. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów. Czytaj także: Tajemnicze zatrucie przed krakowskim sądem