Kraków chwali się, że ma najlepszą komunikację zbiorową w kraju. To jednak kosztuje, a ostatnio sytuacja finansowa miasta wymusza zaciskanie pasa. Czy to spowoduje, że w przyszłym roku może podrożeć korzystanie z komunikacji w Krakowie? - Rosną koszty eksploatacji pojazdów i wozokilometra. Od 5 lat nie była jednak zmieniana taryfa w transporcie publicznym. Nie jest to normalne w systemie gospodarki wolnorynkowej. Choćby z tego względu należy pomyśleć o zmianie taryfy - mówi wiceprezydent Krakowa Wiesław Starowicz, który od Nowego Roku będzie pełnił funkcję doradcy prezydenta. Jednorazowe droższe, czasowe tańsze? - Planujemy ujednolicić taryfę i zmienić ceny biletów w przyszłym roku. Ogólnie zamiar jest taki, aby bilety jednorazowe były droższe, a czasowe tańsze - mówi Joanna Niedziałkowska, dyrektor Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Przedstawiciele urzędu przyznają, że w przyszłym roku władze miasta mogą przygotować projekt uchwały w sprawie zmian cen biletów, którą musiałaby przegłosować Rada Miasta Krakowa. Obecnie bilet kosztuje 2,5 zł, 15-minutowy - 1,8 zł, a 3 zł trzeba zapłacić za bilet aglomeracyjny. To przybliżona kwota, do jakiej mogłaby wzrosnąć cena biletu normalnego. - Podwyższenie cen biletów jest najprostszym rozwiązaniem, ale nie jestem zwolennikiem takich działań, tym bardziej że w przyszłym roku mieszkańców czekają podwyżki związane z innymi opłatami. Przejazdy tramwajami czy autobusami powinny być atrakcyjne cenowo, aby zachęcały kierowców samochodów do korzystania z komunikacji zbiorowej. Pieniędzy trzeba szukać poprzez poprawianie modelu komunikacji - uważa radny PiS Mirosław Gilarski. Lepiej zmienić rozkład jazdy Radny Jerzy Woźniakiewicz z PO komentuje: - Jeżeli miasto chce wprowadzić jakieś zmiany związane z komunikacją, to powinno raczej zmienić rozkłady jazdy, aby bardziej dostosować je do potrzeb mieszkańców. Może na niektórych kierunkach tramwaje i autobusy nie muszą jeździć "stadami". Trzeba się więc zastanowić nad zmianami w organizacji komunikacji, które mogą polepszyć jakość usług, a także przynieść oszczędności. Miasto powinno się także zastanowić, czy nie wprowadzić szerszej oferty biletów czasowych zróżnicowanych cenowo. Od tego roku można jeździć na tańszy bilet 15-minutowy, ale nie został on przez miasto odpowiednio wypromowany. Miastem, które postawiło na bilety czasowe jest Poznań. Tam najtańszy jest bilet 15-minutowy za 2 zł, a przykładowo 30-minutowy kosztuje 3 zł. W Poznaniu są również bilety jednorazowe i jednoprzejazdowe autobusowe - do 10 przystanków kosztują 2 zł, a powyżej 10 przystanków - 3 zł. W Łodzi mają drożej Drogi jest bilet jednorazowy w Łodzi - kosztuje 3,6 zł. Tam również miasto postanowiło zachęcić do korzystania z komunikacji zbiorowej głównie poprzez tanie bilety czasowe - 10-minutowy kosztuje 1,7 zł, a 30-minutowy - 2,4 zł. W Warszawie za bilet jednorazowy trzeba zapłacić 2,8 zł. Od poniedziałku do piątku w godz. 9-14 można jednak jeździć na tańszy bilet międzyszczytowy za 2,4 zł. W stolicy najtańszym biletem czasowym jest natomiast bilet 20-minutowy za 2 zł. We Wrocławiu bilet jednorazowy można kupić za 2,4 zł. W Gdańsku bilet jednorazowy kosztuje 2,5 zł, a godzinny z możliwością przesiadki - 3 zł. Na Śląsku bilet jednorazowy w granicach jednego miasta kosztuje 2,6 zł, w dwóch sąsiadujących miastach - 3 zł, a w granicach 3 i więcej miast - 4 zł. Również 2,6 zł za bilet jednorazowy płaci się w Bydgoszczy. (TYM) piotr.tymczak@dziennik.krakow.pl Czytaj również: "Taki dworzec PKS to kpina" Zawisł smog i truje miasto Bogaty budżet Wieliczki