- To rzeczywiście bardzo wysoka kwota - największa o jakiej wiemy - przyznał, powiadomiony przez dziennikarzy "Dziennika Polskiego" o tym przypadku Wiesław Szanduła, główny specjalista w Wydziale Ewidencji Pojazdów i Kierowców UM, do którego trafiają skargi na taksówkarzy. Od teraz już taka samowola, przynajmniej teoretycznie, nie będzie możliwa. - Wsiadłem do taksówki przy Dworcu Głównym PKP. Poprosiłem o zawiezienie mnie na ulicę Łojasiewicza w Krakowie. Po moim telefonie do osoby spod tego adresu i jej instrukcji dojazdu kierowca zorientował się, gdzie jest dana ulica i tam właśnie mnie zawiózł. Wyjechaliśmy ok. 12.45, a na miejscu byliśmy o ok. 13.25. Kierowca zaproponował, że na mnie poczeka. Po 20 minutach wróciłem i ruszyliśmy w kierunku centrum. Ok. 14.15 byliśmy znowu pod dworcem PKP. Gdy usłyszałem, jaka jest wysokość rachunku, myślałem, że to żart. 411 zł za kurs wydawał mi się przesadą. Zacząłem dociekać dlaczego kwota była tak wysoka. Powiedziałem też, że takiej kwoty przy sobie nie posiadam. Zaproponowałem 200 zł, ale taksówkarz powiedział, że resztę mam mu dosłać na konto, a w razie niezrobienia tego, naliczane będą odsetki dzienne w wysokości 50 proc. kwoty (211 zł). Przestraszony wizją płacenia wysokich odsetek udałem się do bankomatu i wypłaciłem pieniądze. Arogancja taksówkarza nie pozwoliła na wyjaśnienie sprawy i wysokości rachunku. Zastosowanie bardzo wysokiej taryfy (25 zł za kilometr) i bardzo wysoka opłata postojowa (90 zł za 20 minut) są ewidentnym nadużyciem - podaje pan Z. - Jak się okazało - pierwsza strefa w przypadku tej taksówki nie wypadała w centrum Krakowa, jak każdy mógł przypuszczać, ale na placu Centralnym w Nowej Hucie. Nie przyszło mi to do głowy, bo to absurdalne. Problem wziął się z tego, że niektórzy niezrzeszeni taksówkarze wykorzystali, istniejące od początku roku, zamieszanie w przepisach dotyczących taksówek (nie wiadomo było, czy w mieście jest jedna strefa czy dwie; jeśli dwie, to każdy mógł ustalać swoje granice stref, podobnie jak swoje ceny) i zaskoczeni pasażerowie płacili czasami bardzo wysokie rachunki. W opisanym przypadku opłata okazała się najwyższa. - Od początku roku dzwoniło do nas bardzo dużo osób skarżąc się na wysokie rachunki; wpłynęło też 15 pisemnych skarg. Ten ostatni przypadek, o którym informuje "Dziennik Polski", jest jeśli chodzi o rachunek najbardziej drastyczny. Będziemy teraz analizowali ten przypadek i, jeśli przepisy na to pozwolą, podejmiemy w tej sprawie kroki - powiedział Wiesław Szanduła z Wydziału Ewidencji Pojazdów i Kierowców UMK. Wiesław Szanduła przypomina, że taksówkarzy obowiązuje uchwała Rady Miasta Krakowa o strefach oraz maksymalnych cenach: - Przepisy te przywracają też możliwość sprawowania nadzoru gminy Kraków nad prawidłowością wykonywania usług przewozowych taksówkami osobowymi. Uchwała ustala na terenie miasta dwie strefy taryfowe; pierwsza obejmuje tereny miasta silnie zurbanizowane, drugą objęte są rejony o mniejszym zaludnieniu, w uproszczeniu wyznaczają ją: na południu - obwodnica autostradowa, na zachodzie - Szpital im. Babińskiego, Kampus UJ, Las Wolski, na północy przebiega blisko granic miasta lub się z nią pokrywa, na wschodzie - cmentarz Grębałów, kombinat, most Wandy, obiekty przemysłowe w Płaszowie, linia kolejowa do Tarnowa i Wieliczki. J.ŚW jswies@dziennik.krakow.pl