Lekarze często pracują w kilku różnych miejscach, dorabiając w ten sposób do pensji. W Krakowie w pogotowiu jest ich za mało. Wprawdzie dyrekcja stacji szukała ostatnio lekarzy chętnych do pracy, bo z firmy odeszło 10 pracowników, ale zgłosiło się jedynie 3 kandydatów. Dlatego też zdarza się, że dyżur w Krakowie trwa czasem nawet kilkadziesiąt godzin. Jak tłumaczy Kazimierz Wapiennik z krakowskiego pogotowia, to są dyżury, w trakcie których lekarze śpią. To polega na czuwaniu i wyjazdach. I to nie jest nic dziwnego. Bo jak konkluduje Jacek Pachota, koordynator medyczny, życie w naszym kraju jest nienormalne, więc i praca na pogotowiu nie może być normalna. Pytani przez reportera RMF krakowianie są przerażeni. Strach oddać swoje zdrowie w ręce takich lekarzy.