- Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, mężczyzna jeszcze jutro zostanie przewieziony do Polski, najpierw do Warszawy, a później do Krakowa - powiedział rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski. Policja nie chce jednak ujawniać, o której godzinie to nastąpi. Wiadomo jedynie, że funkcjonariusze ze Szwedem przylecą do Warszawy samolotem. O przekazaniu Polsce Hoegstroema zadecydował sąd w Sztokholmie 11 marca, wówczas jego obrońca zapowiadał, że jego klient raczej odwoła się od tego wyroku. W ubiegłym tygodniu obrońca Hoegstroema poinformował, że Szwed nie zdecydował się na odwołanie. Szwed został aresztowany 11 lutego w stolicy Szwecji na podstawie wydanego przez Polskę Europejskiego Nakazu Aresztowania. Krakowska prokuratura zidentyfikowała Hoegstroema na podstawie informacji otrzymanych w połowie stycznia ze Szwecji i po rozpoznaniu go przez dwóch podejrzanych. Na tej podstawie wydała postanowienie o przedstawieniu mu zarzutu podżegania do kradzieży napisu, będącego zabytkiem i dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury. Tablica z historycznym napisem "Arbeit macht frei" znad bramy byłego niemieckiego obozu zagłady została skradziona 18 grudnia ub.r. nad ranem. Napis odnaleziono kilkadziesiąt godzin później we wsi koło Torunia. Przestępcy pocięli go na trzy części. Trzej sprawcy kradzieży przyznali się do winy, złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze i zostali 18 marca nieprawomocnie skazani przez sąd na kary od półtora roku do dwóch i pół roku pozbawienia wolności i nawiązki pieniężne. Wyrok został wydany na posiedzeniu sądu, bez przeprowadzania procesu. Aktem oskarżenia nie zostali objęci pozostali dwaj podejrzani. Obaj kontaktowali się z podejrzanym o zlecenie kradzieży Szwedem, dlatego prokuratura uznała, że bez przesłuchania Szweda materiał dowodowy przeciwko nim będzie niepełny.