Kobieta była przekonana, że telefonujący do niej mężczyzna jest jej krewnym. Gdy poprosił o pieniądze, 80-latka poszła do banku, by wybrać gotówkę z konta. Zaufała mu do tego stopnia, że wydała pieniądze pośrednikowi, który w imieniu rzekomego wnuka pojawił się w jej mieszkaniu. Poszkodowana przekonała się, że padła ofiarą oszustwa dopiero wtedy, gdy zatelefonowała do prawdziwego wnuka, by się upewnić, że otrzymał pieniądze. Wtedy okazało się, że nigdy o nie nie prosił. Niedługo potem na policję zgłosiła się inna mieszkanka Nowego Sącza, która jednak nie dała się oszukać, bo słyszała o podobnych przypadkach nagłośnionych przez media. - Ponownie ostrzegamy przed oszustami, którzy, podając się za członków rodziny, wyłudzają znaczne kwoty pieniędzy na zakup samochodu, leczenie czy inne potrzeby - mówi aspirant sztabowy Beata Frohlich, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu. - Ich ofiarami padają przeważnie osoby starsze. Dlatego prosimy o ostrożność i kierowanie się zasadą ograniczonego zaufania. Jeśli nie widzimy osoby, a tak przecież jest, gdy do nas dzwoni, podając się za wnuka czy siostrzeńca, nie można bezkrytycznie wierzyć w to, co mówi. W takiej sytuacji najlepiej przerwać rozmowę i sprawdzić, czy faktycznie telefonował do nas ktoś z rodziny. Pod żadnym pozorem nie należy też przekazywać pieniędzy pośrednikom. Beata Frohlich podkreśla, że oszuści nie działają na ślepo. Starannie wybierają ofiary, a dzięki gadulstwu na przykład sąsiadów, mogą uzyskać informacje, które potem wykorzystują, by być bardziej wiarygodnymi w rozmowie telefonicznej. SZEL www.dziennikpolski24.pl