- Jeżeli jednak zsynchronizujemy nasz telefon z komputerem pokładowym w aucie, to powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że chociaż chcemy mieć dostęp jedynie do muzyki, w rzeczywistości przesyłamy wszystkie dane z naszego telefonu, np. spis adresów. Dostęp do nich może mieć każdy pracownik serwisu, w którym naprawiamy swój samochód - ostrzega Wojciech Rafał Wiewiórowski, generalny inspektor ochrony danych osobowych (GIODO). W ten sposób osoba obca może wejść w posiadanie zdjęć naszej rodziny, listy klientów czy bazy numerów telefonów naszych znajomych. To tylko jeden z przykładów ceny, jaką możemy zapłacić za "darmowe" programy. Aplikacje, takie jak np. elektroniczne kalendarze czy kalkulatory wydatków, w założeniu mają nam ułatwić życie. W praktyce mogą stać się przyczyną problemów. - Skutek może być taki, że nasz telefon sam wysyła na zewnątrz informacje dotyczące nas, naszych bliskich czy znajomych. Znane są również przypadki, kiedy po sprawdzeniu rachunku telefonicznego okazuje się, że płacimy za rozmowy, których nie odbyliśmy. Zrobił to za nas i na nasze konto "darmowy" program, który zainstalowaliśmy - wyjaśnia GIODO. Przed ściąganiem "darmówek" przestrzegają również specjaliści z CERT Polska, organizacji zajmującej się bezpieczeństwem w sieci.