Krakowscy urzędnicy byli gospodarzami spotkania Forum Civitas 2009, podczas którego przedstawiciele 27 miast europejskich obradowali na temat komunikacji. Miasto jest uczestnikiem programu Civitas Catalist, którego celem są rozmowy o transporcie i wzajemna wymiana doświadczeń. Wcześniej (lata 2005-2008) władze lokalne angażowały się w program Civitas Caravel, który nie ograniczał się do organizowania konferencji i zbiorowego oglądania autobusów. Program Caravel nie polegał na samej "gadaninie" ekspertów, ale nie był też w pełni udanym pomysłem na sprawną i miłą jazdę w Krakowie. Część przedsięwzięć z pakietu zakończyła się sukcesami, lecz z wielu inicjatyw nic nie wynikło. Prędzej żoną się podzielę! Nie udało się przekonać krakowian do tego, by przestali podróżować samochodami w pojedynkę. Podwawelscy kierowcy wciąż cenią sobie prywatność i nie podwożą sąsiadów. Zmotoryzowani nie chcą się dzielić przestrzenią w swoim aucie, choć na projekt "Opcje polityki car sharingu" wydano 13,7 tys. euro (6,8 tys. euro pochodziło z Unii Europejskiej). Nie powstał też system dystrybucji towarów, który ograniczyłby ruch samochodów dostawczych w centrum Krakowa. Na przedsięwzięcie urzędnicy wydali 31,5 tys. euro (14,4 tys. z UE). Jan Machowski z Urzędu Miasta Krakowa wyjaśnia, że działania z pakietu Caravel miały charakter eksperymentalny. Eksperyment mógł się udać lub wręcz przeciwnie. Do przedsięwzięć udanych można zaliczyć bezobsługową wypożyczalnię rowerową BikeOne (141,1 tys. euro). To pierwszy taki system w Polsce. - Dobrze, że miasto eksperymentuje. Bez tego nie ma rozwoju - mówi Marcin Hyła z organizacji "Miasto dla Rowerów". Wypożyczalnia musi się rozwijać. Tymczasem operator podkreśla, że nie ma na to pieniędzy. - Co rok miasto powinno kupować kilka stacji w miejscach, gdzie są ważne węzły komunikacyjne. W ślad za ilością stacji powinna też iść ilość rowerów - zaznacza Rafał Malinowski z BikeOne. Krakowscy urzędnicy mogą pochwalić się kilkoma dobrymi pomysłami na komunikację miejską. Jednak nie są to pomysły dobre do końca. Rowery, telebusy i ekologiczne autobusy na gaz Rowerzyści wciąż narzekają na brak zintegrowanej sieci ścieżek rowerowych, w których rozbudowę miasto wciąż za mało inwestuje. - Miała powstać sieć tras rowerowych łączących krakowskie uczelnie. Nadal jej nie ma. Miał powstać kontrapas przy ul. Szlak, niestety nie było na to miejsca i sprawa jest uziemiona - wylicza Marcin Hyła z organizacji Miasta dla Rowerów. Plusem są bagażniki rowerowe na niektórych autobusach, ale i tu użytkownicy nie są do końca zadowoleni. - Dobrze, ale trzeba zagęścić na trasie przystanki, na których można przypinać lub odpinać rower. Wtedy więcej osób korzystałoby z takiej opcji. Teraz jest to udogodnienie, które lepiej się sprawdza podczas weekendowych wycieczek niż podróżowania na co dzień - zauważa Tadeusz Kopta, ekspert ds. transportu Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad. Nie zgadza się z tym jednak Marek Gancarczyk z krakowskiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. - Na każdej trasie jest kilka przystanków pośrednich - tam, gdzie można bezpiecznie się zatrzymać i szybko odpiąć rower. Odkąd jednak rower można wozić również w środku pojazdu, rowerzyści chętniej korzystają z tego drugiego rozwiązania - mówi rzecznik MPK. Miasto wprowadziło również tzw. telebusy, czyli busy na telefon. - Pomysł się sprawdza, a ilość pasażerów rośnie. Dlatego poszerzyliśmy obszar kursowania. Jeżdżą już nie tylko na Rybitwy i Podwierzbie, ale też do Płaszowa - stwierdza Gancarczyk. W ramach projektu Caravel na ulicach Krakowa pojawiły się również autobusy na gaz. Eksperci uważają jednak, że takie rozwiązanie nie jest ekologiczne. - Ekologiczne autobusy to takie, które w ogóle nie wydalają spalin, np. zasilane wodorem - zauważa Kopta. Komunikacja zbiorowa: słaby punkt urzędników Jednak z niektórymi rzeczami urzędnicy zdecydowanie nie mogą sobie poradzić. Żeby polepszyć transport w mieście, trzeba postawić na komunikację zbiorową. I tu sprawdzić mógłby się szybki tramwaj, który jest teraz szybki tylko z nazwy. - W tunelu jedzie wolniej niż na zewnątrz. Nie jedzie bezkolizyjnie przez skrzyżowania. Zatraca efekt szybkości, stojąc na przykład na rondzie Grzegórzeckim czy skrzyżowaniu Dietla i Starowiślnej. Kolejna rzecz to brak koordynacji rozkładów jazdy. W tę samą stronę w jednym momencie przyjeżdża kilka tramwajów i autobusów, a potem nie dzieje się nic. Tak funkcjonująca komunikacja zbiorowa tylko irytuje i zniechęca - podkreśla Tadeusz Kopta. Łukasz Chmielowski, Katarzyna Ponikowska