Zarzuty usiłowania wyłudzenia pieniędzy, wprowadzenia w błąd pacjentów oraz doprowadzenia NFZ do niekorzystnego rozporządzenia mieniem obejmują okres od 2005 r. do jesieni 2008 r. Lekarka pracowała wtedy jednocześnie w publicznym szpitalu i w prywatnej placówce, do której kierowała niektórych pacjentów na zabiegi. W grudniu natomiast prokuratura zarzuciła lekarce niedopełnienia obowiązków służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz wyłudzenia pieniędzy od rodziców leczonych dzieci. Dr Anna Chrapusta nie przyznała się dotąd do żadnych zarzutów; w rozmowie z mediami lekarka wyraziła zgodę na podawanie pełnego nazwiska. Pierwszy z obecnie postawionych zarzutów dotyczy usiłowania wyłudzenia kwoty 3,5 tys. zł od matki małoletniego pacjenta Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Według prokuratury, lekarka zaleciła pacjentowi zabieg w prywatnej placówce, w której również była zatrudniona. Poinformowała przy tym matkę dziecka, że zabieg nie jest refundowany przez NFZ, co nie było prawdą. - Zamierzonego skutku nie osiągnęła z uwagi na konsultacje rodziców dziecka z innym specjalistą i ich rezygnację z dalszych usług medycznych lekarki - wyjaśniła prok. Marcinkowska. Drugi zarzut dotyczy 2005 r., kiedy to lekarka, po zdiagnozowaniu pacjentki, miała zalecić jej operację plastyczną, wskazując prywatną placówkę medyczną. Według prokuratury, także w tym przypadku wprowadziła pacjentkę w błąd co do braku refundacji zabiegu przez NFZ. Za przeprowadzenie tej operacji wyznaczyła kwotę 3 tys. zł. Następnie, wykorzystując stan "niepełnej świadomości pacjentki po wprowadzeniu znieczulenia", miała poinformować ją o konieczności przeprowadzenia innego zabiegu. Zabieg mógł być refundowany przez NFZ, ale - według prokuratury - lekarka "podsunęła pacjentce do podpisania oświadczenie, w treści którego był zapis o niewyrażaniu zgody na pokrycie kosztów operacji przez NFZ". Trzeci zarzut odnosi się do października 2008 r. Lekarka miała wtedy doprowadzić NFZ do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, wpisując w protokole zabiegu operacyjnego - przeprowadzonego w prywatnej placówce - nieprawdziwe dane. W efekcie NFZ wypłacił refundację za wykonane świadczenie medyczne, podczas gdy w rzeczywistości lekarka wykonała inny zabieg, inkasując jednocześnie ok. 1800 zł od matki dziecka. Według prokuratury, zabieg ten przeprowadziła samodzielnie, nie mając ukończonej specjalizacji z chirurgii plastycznej, czym naruszyła przepisy Ustawy o zawodzie lekarza. Podczas piątkowego przesłuchania lekarka nie przyznała się do przedstawionych jej zarzutów, złożyła jednak wyjaśnienia. 10 grudnia prokuratura postawiła lekarce zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz wyłudzenia pieniędzy od rodziców leczonych dzieci w łącznej kwocie 5,3 tys. zł. Zarzuty dotyczyły lat 2003-2005 r. Także i wtedy mechanizm działania lekarki miał być podobny. Informowała rodziców dzieci, wymagających specjalistycznego zabiegu medycznego, że w publicznym szpitalu jest długa kolejka oczekujących. Jednocześnie dodawała, że w prywatnej klinice, w której również była zatrudniona, zabieg można wykonać od razu, ale bez refundacji z NFZ. Przyjmowała więc pieniądze od rodziców dzieci, ale nie wpłacała ich do kasy kliniki. Ta ostatnia i tak otrzymywała refundację z NFZ za te zabiegi. W grudniu w obronie Anny Chrapusty stanęło środowisko lekarskie. Okręgowa Rada Lekarska wyraziła oburzenie "sposobem postępowania przez organy ścigania, a zwłaszcza trybem zatrzymania przez policję pani dr Anny Chrapusty". - Spektakularne zatrzymanie lekarki w trakcie pracy, wyprowadzenie jej przez policję z miejsca pracy na oczach pacjentów i przetrzymanie jej w areszcie przez 24 godziny nie mieści się, naszym zdaniem, w standardach państwa prawa - podkreśliła OZL w wydanym wówczas oświadczeniu. Sama doktor Chrapusta w krakowskim sądzie złożyła zażalenie na sposób zatrzymania jej przez policję.