Do ostatniej tragedii doszło w czasie kąpieli. W łazience przebywało dwóch braci 6- i 9-latek, w pewnym momencie obaj stracili przytomność. Gdy rodzice zauważyli, co się stało, zaczęli reanimować dzieci i wezwali pogotowie. Starszego z chłopców udało się uratować. Trafił do szpitala dziecięcego w Krakowie Prokocimiu. Młodszy, gdy przyjechało pogotowie, już nie żył. Przyczyną tragedii był tlenek węgla wydobywający się z piecyka zamontowanego w łazience. Jak mówi profesor Janusz Pach z kliniki toksykologii szpitala Rydygiera w Krakowie, tragedii można było uniknąć. - Wystarczy przed kąpielą przestrzegać rygorystycznych zasad. Nie wchodźmy do łazienki i nie przebywajmy w niej, kiedy wlewamy wodę do wanny. Nalejmy wodę, przewietrzmy łazienkę i dopiero wtedy się kąpmy. Tlenek węgla nie ma smaku, nie ma zapachu i nie widać go - mówi prof. Pach. To, że jesteśmy podtruwani tlenkiem węgla, możemy stwierdzić po objawach: silne bóle głowy, nudności i wymioty. Dwa tygodnie temu w Kalwarii Zebrzydowskiej tlenkiem węgla zatruło się dwóch chłopców i ich babcia. Czad ulatniał się z nieszczelnego pieca. Od początku zimy tylko w Małopolsce z powodu zatrucia tlenkiem węgla zmarło 11 osób, ponad 100 trafiło do szpitala.