Zagraniczni turyści, chcąc kupić bilet na pociąg, nadal muszą zmagać się z brakiem kompetencji urzędników w okienkach biletowych. Rzeczniczka kolei zapewnia wprawdzie, że liczba pracowników znających język angielski systematycznie rośnie. Ale gdy chciano się dowiedzieć, ile dokładnie jest takich osób, usłyszano, że... to tajemnica handlowa - pisze "Polska Gazeta Krakowska". Cała reszta, włączając w to informację kolejową, angielskim nie włada. - Englisz minimal - mówi pani z punktu informacji w stronę rodziny Brooksów z Indiany w USA, odpowiadając im na pytanie, czy bilet który kupili, jest dla całej trójki. Chcieli jeszcze wiedzieć, z którego peronu odjeżdża pociąg do Gdańska. W kasie się tego nie dowiedzieli. "- Goł der. Hostel informejszyn. Englisz" - dodaje głośno cedząc słowa pani z okienka. Turyści są uparci i pokazują bilet, wskazując na swoją trójkę. Patrzą pytająco. - Trzynasta pięćdziesiąt pięć - słyszą w odpowiedzi. Po polsku. Thing Hoi Ying z Hong Kongu chce dojechać do Bytomia. Z kas biletowych skierowano ją do informacji, bo kasy nie udzielają informacji o połączeniach. Tam dostała karteczkę z czasem odjazdu i miejscami przesiadek. - Nic nie rozumiem - mówi turystka. - Nie wiem czy to są jakieś numery pociągów, czy może peronów? O niekompetencji językowej pracowników PKP poinformowali poirytowani pracownicy biura podróży, które ma swoją siedzibę w budynku dworca. - Mam już serdecznie dość pokazywania zagranicznym turystom, gdzie jest informacja kolejowa - mówi Olga Cimer, pracownik biura - Przeważnie odpowiadają, że właśnie stamtąd wracają i że niczego się nie dowiedzieli. Nikt tam nie mówi po angielsku. A my nie mamy tutaj rozkładu jazdy PKP - dodaje zdenerwowana. Problemu nie widzi Adrianna Chibowska, rzeczniczka spółki Intercity. - Mamy cykliczne szkolenia, które obejmują trzy języki: angielski, niemiecki i rosyjski - przekonuje. Staramy się, aby przeszli przez nie wszyscy pracownicy, mający kontakt z klientem - przekonuje. Taką samą odpowiedź usłyszeliśmy od Katarzyna Dzierżak-Piotrowicz, rzeczniczki Małopolskiego Zakładu Przewozów Regionalnych. - Zagraniczny turysta nie powinien mieć problemów, by porozumieć się z kasjerem i kupić bilet. - W ubiegłym roku rozpoczęliśmy szkolenia. Liczba pracowników, którzy wykorzystują podstawową znajomość języków obcych systematycznie rośnie - deklaruje rzeczniczka. Na pytanie o to ile takich osób pracuje w kasach można usłyszeć od rzeczniczki, że takie dane chroni tajemnica handlowa. Na dworcu po angielsku mówi się tylko w trzech kasach międzynarodowych. Tworzą się przed nimi wielkie kolejki. Niektórzy czekają, siadając wprost na podłodze. Po bilet można czekać nawet godzinę. Trzy okienka nie rozwiązują jednak problemu, bo kasy te obsługują jedynie ludzi, którzy chcą z Polski wyjechać.