- Dzięki temu pokażemy, że nasze miasto sprzyja rodzinie - tłumaczy. Jeśli przepis uda mu się przeforsować, Tarnów będzie jedynym miastem w Polsce z ulgą dla pań w stanie błogosławionym - pisze Polska Gazeta Krakowska. - Kobiety w ciąży systematycznie muszą odwiedzać lekarza, często źle się czują - mówi Wardzała. Podkreśla, że dzięki uldze nie musiałyby szukać kiosku z biletami albo w zatłoczonym autobusie przeciskać się do kierowcy. - Uboższe rodziny na pewno sporo dzięki temu zaoszczędzą - dodaje. Co na to tarnowianki? Natalia Dulęba (25 l.) jest w trzecim miesiącu ciąży. Autobus to dla niej podstawowy środek lokomocji. - Oszczędności nie będą wielkie, ale ucieszyłabym się z samego gestu pod adresem ciężarnych - komentuje. Według Anny Wojcieszek (32 l.), spodziewająca się wkrótce drugiej pociechy, większą pomocą byłoby zwiększenie becikowego. - Prawdziwe wydatki rozpoczynają się dopiero po przyjściu dziecka na świat - podkreśla. Stanisława Czernik-Adamczyk, szefowa Ligi Kobiet Polskich w Tarnowie uważa natomiast, że ciąża nie jest chorobą, ani inwalidztwem. - A takie są priorytety, jeśli chodzi o ulgi w podróżowaniu komunikacją miejską - mówi. - Uszczęśliwianie kobiet na siłę nic tu nie da. Rodzi się też pytanie, na jakiej podstawie przyznawana byłaby ulga, jeżeli ciąża nie jest widoczna? Wardzała twierdzi, że skontrolowanie uprawnień pań do bezpłatnego przejazdu autobusem byłoby bardzo proste. - Lekarze wydają kobietom karty ciąży i zalecają, by pacjentki stale nosiły je przy sobie. Mogłyby je także okazywać kontrolerom biletów - wyjaśnia. Podobny pomysł niedawno próbowano przeforsować w warszawskiej radzie miasta. Radni PiS domagali się wprowadzenia darmowych przejazdów dla uczniów, studentów, emerytów, rencistów i właśnie kobiet w ciąży. Byli w mniejszości, a pomysł objęcia ulgą ciężarnych wzbudził na sali obrad śmiech. W Tarnowie z pomysłu Wardzały nikt się nie śmieje, ale do grona jego entuzjastów na pewno nie można zaliczyć Krzysztofa Kluzy, dyrektora Zarządu Komunikacji Miejskiej. - Dodatkowa ulga dla pasażerów oznacza zmniejszenie naszego budżetu - wyjaśnia. - Musielibyśmy szukać pieniędzy na uzupełnienie wpływów. Ile trzeba by wydać na ulgi dla ciężarnych? W Tarnowie i najbliższej okolicy w zeszłym roku odnotowano ponad 3 tys. urodzeń. - Przy założeniu, że każda kobieta w ciąży raz w tygodniu korzystałaby z ulgi, nasz budżet zmniejszyłby się o ponad pół miliona złotych w ciągu roku - tłumaczy Kluza. - To koszty do zaakceptowania - broni pomysłu Wardzała. Jeżeli tarnowscy radni wprowadziliby ulgę dla kobiet w ciąży, to niewykluczone, że za przykładem Tarnowa pójdą inne małopolskie miasta. - Z punktu widzenia prowadzonej u nas polityki prorodzinnej, wprowadzenie takiej ulgi byłoby zasadne - mówi Artur Czernecki (PiS), przewodniczący rady miasta w Nowym Sączu. - Powinny jednak dotyczyć wyłącznie kobiet o widocznej ciąży, bo trudno wymagać stosownych legitymacji czy zaświadczeń lekarskich. Względy materialne nie są w tym przypadku najważniejsze. Istotne jest zapewnienie ciężarnym większego bezpieczeństwa podczas przemieszczania się po mieście. Tarnowski pomysł podoba się też krakowskiemu radnemu Łukaszowi Osmendzie (PO). - To bardzo ciekawa propozycja. Koszty wprowadzenia takiej ulgi musieliby oczywiście ponieść inni pasażerowie. Tarnowskiej inicjatywie należy się bacznie przypatrywać - mówi. Radny Wardzała przedstawi swój projekt w maju, na najbliższej sesji rady Tarnowa.