Broder - lewicowy publicysta, który w 1958 r. wyjechał do Kolonii - zaskoczył stwierdzeniem, że jedną z najważniejszych spraw do załatwienia będzie dla niego wykreślenie z niemieckiego prawa przepisu dotyczącego karania za "kłamstwo oświęcimskie". Zdaniem Brodera, przepis ten był wprowadzony w dobrej wierze, ale jest od wielu lat "nieproduktywny". - Przepis o "kłamstwie oświęcimskim" służy jedynie idiotom do robienia z siebie męczenników i ofiar w walce o prawdę historyczną - powiedział kandydat na fotel szefa CRŻ w Niemczech. - Niemcy nie potrzebują już więcej pomników holokaustu i innych monumentalnych postumentów z tym związanych, ale potrzebują efektywnej polityki w kwestiach walki o prawa człowieka, o solidarność społeczną bez oglądania się na jakiekolwiek interesy gospodarcze, dodał Broder.