Firmy coraz częściej zatrudniają zewnętrznych specjalistów, którzy dokładnie prześwietlają życiorysy i sprawdzają przeszłość osoby, która ubiega się o pracę. Moda na tzw. background screening przywędrowała z zagranicy. - Proces ten jest obecnie najpopularniejszy w Stanach Zjednoczonych oraz w Wielkiej Brytanii. Wynika to najczęściej z przepisów prawnych, które, przynajmniej w USA, zobowiązują pracodawcę do zweryfikowania danych osobowych kandydatów ubiegających się o pracę na niektórych stanowiskach oraz w branżach takich, jak bankowość czy finanse - mówi Tomasz Setman z firmy Nantes, która zajmuje się weryfikacją danych osobowych. Wynajęci przez przedsiębiorstwo specjaliści przeprowadzają wywiad środowiskowy, rozmawiają z naszymi byłymi współpracownikami, zbierają opinie na temat naszych zachowań w pracy. Miałeś nałogi? Byłeś notorycznym spóźnialskim? Przełożony cenił twoje pomysły i zaangażowanie? - to wszystko może zostać odnotowane. Bardzo dokładnie sprawdzana jest też historia edukacji i zatrudnienia. Analizowane są świadectwa i dyplomy. Pracodawca chce się dowiedzieć, czy na przykład kandydat rzeczywiście ukończył wskazany w CV kierunek studiów, czy przedstawiony certyfikat o odbyciu kursu jest prawdziwy, co należało do jego obowiązków w poprzedniej firmie i dlaczego został zwolniony. Chętnie sprawdzają też wiarygodność referencji, karalność i ewentualne zadłużenia potencjalnych pracowników. - Zaobserwowaliśmy w ciągu ostatnich lat, że wśród pracodawców wzrasta świadomość zagrożeń, wynikających z zatrudnienia nieodpowiedniego pracownika. Coraz więcej firm zdaje sobie sprawę, że utrata dobrego imienia czy straty finansowe są zbyt dużym ryzykiem - zauważa Marta Jaskulska z firmy Kroll Background Worldwide, do której zwracają się przedsiębiorstwa z całego świata o zweryfikowanie informacji o kandydatach do pracy. Najczęściej prześwietlane są takie branże, jak farmacja, służba zdrowia czy administracja państwowa. Jak się okazuje, podawanie fałszywych informacji w CV to coraz większy problem. - Nasze statystyki pokazują, że w pierwszych dwóch miesiącach 2009 roku prawie jedna trzecia wszystkich weryfikacji przeprowadzonych przez firmę Kroll wykazała odstępstwa od prawdy bądź nieścisłości. Jest to wyraźny wzrost w porównaniu z tym samym okresem w roku ubiegłym - analizuje Marta Jaskulska. Jakich nadużyć najczęściej dopuszczają się kandydaci? - Zakłamania dotyczą szczegółowych danych, a nie ogólnych - podkreśla Tomasz Setman. Wyolbrzymianie kwalifikacji, wydłużanie okresu zatrudnienia, wymyślanie fikcyjnych byłych pracodawców, kłamstwa na temat okoliczności rozwiązania umowy, ukrywanie zwolnienia dyscyplinarnego - to tylko niektóre przykłady "chwytów poniżej pasa" stosowanych przez szukających pracy. Zdarzają się przypadki, że ktoś w formularzu aplikacyjnym zaznacza, że przez kilka lat pełnił funkcję kierowniczą, tymczasem później okazuje się, że pracował tak jedynie kilka tygodni i to na znacznie niższym stanowisku. Firma Kroll udowodniła m.in. posługiwanie się fałszywym dyplomem lekarskim. Aby móc skanować przeszłość kandydata, potrzebna jest jednak jego zgoda. Musi być on poinformowany o tym, że jego dane osobowe będą weryfikowane i przetwarzane. W przeciwnym razie, tego typu działanie byłoby nielegalne. Metoda "prześwietlania" przyjmowana jest na razie z ostrożnością i dystansem przez instytucje, w których można potwierdzić dane o kandydacie. Na prośbę o udostępnienie danych niechętnie odpowiadają na przykład. niektóre uczelnie wyższe. - Byli pracodawcy i współpracownicy chętnie udzielają informacji, jeżeli kandydat sam poprosił o referencje. Nie są natomiast chętni do rozmowy, gdy współpraca nie układała się pomyślnie. Często też obawiają się naruszenia przepisów ustawy o ochronie danych osobowych - opowiada Anna Owczarek z firmy CERTI. KATARZYNA KLIMEK