Policjanci zatrzymali kobietę już wczoraj, ale dzisiaj musieli pojechać do jej mieszkania po raz drugi. Nasi technicy musieli założyć maski, bo taki był fetor. Nie da się tam oddychać - mówi Dariusz Nowak. Okazało się, że w mieszkaniu były dziesiątki zwierząt trzymanych w klatkach. Nigdy nie były z nich wypuszczane i wyprowadzane na zewnątrz. Psów było tam około 30, drugie tyle kotów. - Wszystko to działo się w prywatnym mieszkaniu. Zwierzęta zostały przewiezione do schroniska. Ich wygląd jest tragiczny - dodaje Nowak. Kobieta najprawdopodobniej usłyszy zarzut znęcania się nad zwierzętami, ale o tym zadecyduje prokurator. Zwierzęta były przetrzymywane w dramatycznych warunkach - mówi Nowak. O potwornej sytuacji zwierząt, policjanci dowiedzieli się od sąsiadów. - Dostaliśmy zgłoszenia, że coś tam strasznie śmierdzi - tłumaczy funkcjonariusz.