Wypadek drogowy, jaki miał miejsce kilka dni temu na skrzyżowaniu myślenickiej ulicy Sobieskiego z zakopianką (w pobliżu stacji CPN - przyp. red.), w którym ucierpiała m.in. ciężarna kobieta, po raz kolejny postawił pytanie: czy sensowne było zainstalowanie w tym miejscu sygnalizacji świetlnej i czy powinna się ona znaleźć na drodze ekspresowej. Zdania co do tego są podzielone, choć dominuje opinia, że światła w tym miejscu przynoszą więcej dobrego niż złego. Sygnalizację świetlną zamontowano w tym miejscu dwa lata temu - na wyraźną prośbę samorządu myślenickiego. Rozwiązanie tymczasowe - Kiedy budowano estakadę w okolicach myślenickiego dworca PKS, nie przewidywano, że przy stacji benzynowej na skrzyżowaniu ulicy Sobieskiego z zakopianką pojawi się przełączka kierująca ruch w lewo - wyjaśnia Ryszard Żakowski z Wydziału Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Ze słów przedstawiciela GDDKiA wynika, że miał w tym miejscu pozostać tylko prawoskręt, ale na wyraźne prośby i monity myślenickich samorządowców, GDDKiA zgodziła się tymczasowo - na dwa, może trzy lata - pozostawić lewoskręt i wyposażyć skrzyżowanie w sygnalizator świetlny. W chwili obecnej planowana jest w tym miejscu duża estakada, ale plany zawisły w próżni z powodu braku środków finansowych. Tak więc na razie wszystko znajduje się na etapie planów. Pracownik dużej firmy funkcjonującej przy skrzyżowaniu twierdzi, że sygnalizacja świetlna jest w tym miejscu potrzebna, chociaż jednocześnie dziwi go, że umieszczono ją na drodze ekspresowej. - Mieliśmy tu do czynienia w ostatnich dniach z dwoma wypadkami. Nie jest ich, moim zdaniem, ani mniej, ani więcej, niż w czasach, kiedy nie było tutaj sygnalizatora świetlnego, choć muszę stwierdzić, że światła ułatwiają płynność ruchu i dają skręcającym w stronę Krakowa poczucie większego bezpieczeństwa. Umieszczanie ich na drodze ekspresowej jest jednak, według mnie, nieporozumieniem. Na drogach krajów Europy Zachodniej, w takich miejscach znajdują się skrzyżowania bezkolizyjne. Dlaczego dochodzi tutaj do wypadków? Myślę, że to wina kierowców. Nie zważają na znaki, na sygnalizację świetlną, jeżdżą na pamięć. Często obserwuję, jak jadący zakopianką przejeżdżają skrzyżowanie i to z dużą prędkością na czerwonym świetle. Płynniejszy ruch Myśleniccy policjanci formułują ostrożne wnioski. Twierdzą, że - analizując bilans wydarzeń, do których doszło na wspomnianym skrzyżowaniu - można powiedzieć, że zastosowanie świateł przyczyniło się do upłynnienia ruchu, szczególnie od strony miasta. - Ze spostrzeżeń interweniujących tam funkcjonariuszy drogówki wynika, że od momentu uruchomienia w tym miejscu sygnalizacji świetlnej wypadki i kolizje, których jest mniej niż w latach ubiegłych, w zdecydowanej większości powodowane są przez kierujących niestosujących się do wskazań wyświetlanego na sygnalizatorze czerwonego światła - mówi oficer prasowy myślenickiej KPP asp. Szymon Sala. Pan Andrzej z Myślenic nie jeździ tędy zbyt często, ale kilka dni temu, wracając z Krakowa, był świadkiem zderzenia dwóch samochodów. - Skręcałem w prawo w kierunku miasta, przede mną z dużą szybkością mknął samochód. Kierowca nie zwrócił uwagi na fakt, że wjeżdża na skrzyżowanie przy czerwonym świetle i uderzył w samochód, który prawidłowo wyjeżdżał na zielonym świetle od strony miasta. Uważam, że w tym miejscu światła są bardzo potrzebne. W sobotę czy w niedzielę, kiedy ruch na "zakopiance" jest jeszcze większy niż w dni powszednie, wyjazd od strony miasta byłby bez świateł nie tylko bardzo uciążliwy, ale także niebezpieczny. MACIEJ HOŁUJ myslenicki@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej: Warzywa prosto z błota Blokady powstrzymają Sołę Z zasiłku za kierownicę