- To już druga akcja, poprzez którą chcemy wyraźnie powiedzieć, że nie zgadzamy się na ciągłe podwyżki podatku akcyzowego. Przy obecnych zarobkach Polaków ceny paliw nie mogą dalej rosnąć. Będziemy protestować do skutku - zapowiada inicjator akcji Paweł Klein. Dodaje, że każda odsłona protestu zyskuje coraz większe poparcie społeczne. W poniedziałek w każdym z 18 miast pojawiło się na stacjach benzynowych średnio po ok. 50 aut. Bunt także w Krakowie W Krakowie niezadowoleni kierowcy spotkali się na terenie byłego pasa startowego w Czyżynach. Następnie przejechali do centrum miasta. Pierwsza zablokowana stacja znajdowała się przy ulicy Mogilskiej, vis a vis Komendy Wojewódzkiej Policji. Każdy z kierowców podjeżdżał do dystrybutora i wszystkie czynności wykonywał w zwolnionym tempie. - Nalewamy minimalną ilość paliwa, dokładnie czyścimy szyby, przeglądamy gazety i jemy jakiś posiłek, czyli wszystko to, po co każdy kierowca przyjeżdża na stację benzynową. Dziś mamy wyjątkowo dużo czasu - wyjaśniał Kamil Rybiński, koordynator krakowskiej akcji. Grożą blokadą na Euro 2012 Dodawał, że jeśli rząd nie przestanie podnosić podatku akcyzowego, autostrady i drogi ekspresowe mogą zostać zablokowane przez kierowców w trakcie trwania piłkarskich mistrzostw Europy 2012. Na stacji benzynowej kierowcy robili także zawody, który z nich zatankuje za jak najmniejszą kwotę. Wczorajszy rekord to 18 groszy. Inną formą protestu było płacenie za tankowanie jednogroszówkami. "Krytyczna granica został przekroczona" - Mamy nadzieję, że nasza akcja zwróci uwagę rządzących, iż krytyczna granica pięciu złotych za litr została przekroczona. Przy obecnych zarobkach ludzie, dla których samochód jest codziennym narzędziem pracy, są w sytuacji bez wyjścia. Nie będziemy dalej stać z założonymi rękami - mówił Bartek Hej, który brał udział we wczorajszej akcji. Na stacji benzynowej przy ulicy Mogilskiej pracownicy mówili, że słyszeli w mediach zapowiedzi protestu, jednak zarówno kasjerzy, jak i kierowniczka zmiany odmówili komentarza. Mimo powolnego tankowania i korka, tworzącego się na jednym z pasów, obyło się bez ekscesów. - Podejmiemy działania adekwatne do tego, co się będzie działo. Jeżeli będą popełniane wykroczenia, to mamy obowiązek reagowania na nie. Jeżeli natomiast będzie to teren prywatny, to mogą także interweniować służby ochrony, a właściciele - dochodzić swoich roszczeń na drodze cywilno-prawnej - informował Michał Kondzior z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. To dopiero początek protestu Protestujący deklarowali, że akcja nie jest wymierzona ani we właścicieli stacji benzynowych, ani tym bardziej w zwykłych użytkowników aut. - Litr benzyny w rafinerii kosztuje 2,3 zł. Reszta to podatki i marża. To dopiero początek protestu. Jeśli nic się nie zmieni, będziemy wyjeżdżać na ulice miast w całej Polsce co tydzień - deklarował Kamil Rybiński. Kolejny protest, polegający na blokadzie drogi krajowej nr 7 z Krakowa w stronę Warszawy, już w najbliższą sobotę. Marcin Warszawski marcin.warszawski@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej: W planie więcej domów Ogród biblijny na kilku hektarach Korty z lat 30. znikną z pejzażu Chełmka