- Planowana prywatyzacja PKL jest tematem newralgicznym dla miasta. Może doprowadzić do tego, że trasy narciarskie zostaną zamknięte. Żaden prywatny właściciel nie pozwoli sobie na to, by w taki słoneczny dzień jak dziś na Gąsienicowej jeździło może 10 osób - mówi Maciej Wojak. Uważa, że miasto powinno wystąpić do Ministerstwa Skarbu o komunalizację Kasprowego Wierchu. W ten sposób stanie się - razem z Tatrzańskim Parkiem Narodowym - partnerem w rozmowach dotyczących prywatyzacji tych terenów. Zamkną trasy narciarskie? Polskie Koleje Linowe wchodzą w skład PKP. O prywatyzacji PKL media donoszą już od wielu miesięcy. O ile kolej linowa Kuźnice - Kasprowy, kursująca cały rok (z krótkimi przerwami spowodowanymi przeglądam technicznymi) i wywożąca w sezonie letnim aż do 360 osób na godzinę wydaje się być złotym interesem, o tyle koleje krzesełkowe w Kotłach Gąsienicowym i Goryczkowym mogą zupełnie nie przynosić zysku - o ile nie ma wystarczającej ilości śniegu, by je uruchomić. Tak jest obecnie na stokach Goryczkowej. Podobnie było rok temu - kolejkę w Kotle Goryczkowym uruchomiono ok. połowy sezonu. Kasprowy Wierch jest świętą górą Rejon Kasprowego znajduje się na obszarze Tatrzańskiego Parku Narodowego, dlatego niedozwolone jest używanie armatek śnieżnych, które zapobiegłyby takim - nawet wielotygodniowym - przestojom. - Kasprowy Wierch jest świętą górą, a Zakopane zawsze słynęło z tego, że można było jeździć tam na nartach - mówi Maciej Wojak. Dodaje, że Zakopane nie ma szczególnej oferty na zimę, czego tegoroczny sezon jest najlepszym przykładem. Dlatego nie można pozwolić na zamykanie kolejnych tras. Agnieszka Szymaszek agnieszka.szymaszek@dziennik.krakow.pl Czują się potraktowani jak towar Aresztowani lekarze Oskarżony przeprasza i daje na mszę FB.init("baac9ef38ccd29fc91ce2d9d05b4783b");