Sprawa stała się głośna w lutym tego roku, kiedy to właśnie Baczewski zauważył, że zespół karetki pogotowia jest kompletnie pijany. Próbował ich zatrzymać, ci jednak odjechali i dopiero po kilkudziesięciu minutach karetkę zatrzymał patrol policji. Okazało się, że lekarka i sanitariusz byli pijani. Dzień później Baczewski zjawił się w pogotowiu, aby zapytać, dlaczego dyspozytor wysłał pijaną załogę karetki do chorych pacjentów. Zdaniem pracowników wielickiej placówki Baczewski zakłócał ład i porządek, głośno domagając się spotkania z kierownikiem pogotowia. Baczewski twierdzi jednak, że było odwrotnie. W rozmowie z RMF powiedział, że pracownik pogotowia oskarżył go o pomówienie i stwierdził, że odda go za to do sądu. I tak oto jedynym efektem ujawnienia faktu, że pijana załoga karetki jechała do chorych, jest ukaranie człowieka, który być może zapobiegł tragedii. Dodajmy, że lekarka i sanitariusz - wprawdzie zwolnieni w Wieliczce - nadal mogą pracować w pogotowiu, tylko w innej placówce. Prokuratura prowadzi na razie postępowanie, którego końca nie widać. Posłuchaj także relacji reportera RMF Marka Balawajdra: