Jóźwiak, który jest nie tylko kanclerzem, ale też jednym z twórców szkoły, powiedział, że podejrzewa, że szkołę próbują nielegalnie przejąć nowi udziałowcy w spółce założycielskiej uczelni. O sprawie uczelni napisała w poniedziałek stołeczna "Gazeta Wyborcza". Według gazety, w sobotę odbyło się spotkanie studentów z nowymi udziałowcami spółki "Wena", która jest założycielem szkoły. Przedstawili się oni jako nowi właściciele szkoły. Są to Marek Grzelewski - były rektor Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. M. Wańkowicza w Warszawie, na którym ciąży oskarżenie o wyprowadzenie z uczelni ok. 10 mln złotych, oraz Paweł Bromski. "Grzelewski był aresztowany, wyszedł za kaucją. Trwa postępowanie prokuratorskie w jego sprawie. Bromski, rektor Wyższej Szkoły Stosunków Międzynarodowych i Amerykanistyki na Bemowie, to były radny Warszawy i autor niefortunnego pomysłu przemianowania części Marszałkowskiej na Aleje Kościuszki i Pułaskiego. Wyrzucony z PiS startował w ostatnich wyborach samorządowych z listy LPR" - napisała gazeta. Na spotkaniu Grzelewski został przedstawiony jako nowy kanclerz uczelni. Tymczasem, jak powiedział Jóźwiak, on sam nie został odwołany z tej funkcji. Jego zdaniem, Bromski i Grzelewski chcą przejąć uczelnię, aby czerpać z niej zyski, chociaż spółka - założyciel nie ma do tego prawa. Poza tym, jak podkreślił Jóźwiak, obaj mają łącznie tylko 5 proc. udziałów w spółce "Wena". Reszta należy do dewelopera Roberta Klocha. - Prawdopodobnie zakupił on udziały w spółce, aby wejść w posiadanie działki na Ursynowie, którą spółka otrzymała od gminy z przeznaczeniem na inwestycję związaną z edukacją - tłumaczył Jóźwiak. Według jego podejrzeń, uczelnia biznesmena nie interesuje i zgodził się, aby przejęli ją Bromski i Grzelewski. Zawierając umowę sprzedaży spółki "Wena", jej poprzedni właściciele chcieli zagwarantować, że uczelnia zostanie w rękach Henryka Jóźwiaka i złożyli do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wniosek o przeniesienie na kanclerza uprawnień założyciela szkoły. W specjalnej umowie zawarto klauzulę, że nowy właściciel nie będzie się temu sprzeciwiał, pod groźbą kary umownej wysokości 500 tys. zł. - Jednak nowi udziałowcy wycofali ten wniosek. Na razie nic nie słychać o tym, aby mieli zapłacić karę umowną - mówi Jóźwiak. - Poza tym udało im się zablokować konto uczelni. Nie wiem jakim prawem, bank tego nie potrafił wyjaśnić. Po mojej interwencji u pana Klocha udało się je na chwilę odblokować, dzięki czemu uregulowaliśmy część należności wobec instytucji wynajmującej nam pomieszczenia. Później ponownie straciliśmy dostęp do konta" - poinformował Jóźwiak i dodał, że złożył do prokuratury doniesienie w tej sprawie. Bromski powiedział , że Jóźwiak mija się z prawdą. - Oczyścił konto uczelni i oskarżył o to nas. Przeniósł siedzibę szkoły z Pałacu Kultury i Nauki na ul. Racławicką bez porozumienia z nami. Od początku października prosiliśmy go o udostępnienie dokumentów szkoły, zwłaszcza dotyczących finansów, a on odmawiał - tłumaczył Bromski. Jak dodał, to właśnie on pełni od soboty obowiązku rektora i powołał komisję, która ma zbadać sytuację w szkole i przywrócić porządek. - Najbardziej zależy mi na studentach. Na skutek pomówień pana Jóźwiaka studenci są bardzo zaniepokojeni. Ale szkoła będzie działać normalnie i wypełniać swoją misję - zapewnił. Odnosząc się do wniosku do MNiSW o przeniesienie praw założycielskich na Jóźwiaka, Bromski powiedział, że wniosek nie został wycofany, ale ministerstwo odmówiło rozpatrzenia go z przyczyn formalnych. Poinformował ponadto, że głównym celem zakupienia spółki "Wena" było wybudowanie na należącym do firmy terenie nowej siedziby dla Wyższej Szkoły Stosunków Międzynarodowych i Amerykanistyki, której Bromski jest rektorem. Były prorektor szkoły ds. naukowych dr Jacek Kochanowski, powiedział, że zrezygnował z pracy, kiedy dowiedział się, że spółka, do której należy uczelnia, została sprzedana, i że nowymi właścicielami szkoły zostali Bromski i Grzelewski. - Byłem wtedy prorektorem, ale pełniłem obowiązki rektora, ponieważ pani rektor jest na urlopie macierzyńskim. Nie mogłem firmować swoim nazwiskiem pracy człowieka, przeciwko któremu toczy się postępowanie prokuratorskie - podkreślił Kochanowski. Dodał, że po sobotnim spotkaniu nowych władz uczelni ze studentami wielu studentów dzwoniło do niego z prośbą o radę. Wielu z nich rozważa zmianę uczelni. - Są zaniepokojeni, że ich pieniądze zostały powierzone człowiekowi podejrzewanemu o defraudację ogromnej sumy w uczelni, którą wcześniej zarządzał. Pan Grzelewski nie zaprzeczał na spotkaniu ze studentami, że postępowanie prokuratorskie w jego sprawie nadal się toczy - wyjaśnił Kochanowski.