Otwarcie niemieckiego rynku pracy może spowodować masowe wyjazdy młodych kierowców za Odrę - pisze "Dziennik Polski". Już teraz potrzeba coraz więcej zawodowych kierowców, a dobrych kandydatów nie przybywa. Pracodawcy obniżają więc wymagania. Organizacje branżowe biją na alarm - ciężarówki i autobusy prowadzi coraz więcej niedoświadczonych osób. W Małopolsce kierowcy z uprawnieniami do transportu międzynarodowego plasują się w czołówce najbardziej rozchwytywanych zawodów. W urzędach pracy rosną sterty ofert dla fachowców z kategorią C+E (na pojazd o masie przekraczającej 3,5 tony, z przyczepą). Pracodawcy nie przebierają w zgłoszeniach, ponieważ chętnych jest niewielu. - Kiedyś od kierowców TIR-ów wymagano kilkuletniego doświadczenia, teraz już nie - mówi Barbara Sadecka z Działu Pośrednictwa Pracy Powiatowego Urzędu Pracy w Tarnowie. - Na kierowcę transportu międzynarodowego przyjmują praktycznie wszystkich chętnych - dodaje Tomasz Magdziarz, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Limanowej. Deficyt fachowców z kategorią D - czyli kierowców autobusów - doskwiera m.in. krakowskiemu MPK. Firma radzi sobie pokrywając kandydatom połowę kosztów zdobycia uprawnień, które wynoszą dzisiaj ok. 5,5 tys. złotych. MPK próbuje także łatać luki kadrowe przy pomocy płci pięknej. Organizacje branżowe ostrzegają, że problem braku doświadczonych kierowców będzie się zaostrzać. Powodem są nowe przepisy o szkoleniu zawodowych kierowców i emigracja zarobkowa. Eksperci obawiają się zwłaszcza otwarcia niemieckiego rynku pracy, który może spowodować masowe wyjazdy młodych kierowców za Odrę. Od września przyszłego roku kierowcy autobusów będą musieli przechodzić przed zdobyciem prawa jazdy rozszerzony program szkoleń, a od września 2009 r. zaostrzone wymagania obejmą przyszłych kierowców ciężarówek. Przepisy wprowadzające tzw. kwalifikację wstępną oznaczają dodatkowe koszty dla kandydatów na kierowców i przewoźników. Dlatego - jak tłumaczy Zdzisław Szczerbaciuk - pracodawcy starają się jak najszybciej zapełnić szoferki młodymi ludźmi, którzy w pośpiechu zdobywają uprawnienia przed wejściem w życie nowych przepisów. W ocenie przedstawicieli branży, powodem deficytu wykwalifikowanych kierowców jest słabość systemu szkolenia zawodowego, który w latach 90. został sprowadzony do niezbędnego minimum.