Jak powiedzieli dziennikarzom uczestnicy protestu, zdecydował o tym lekarz, ponieważ Stach źle się czuł, miał nudności i arytmię serca. - Jestem spokojny. Wierzę, że jest pod opieką i nic mu nie zagraża - mówił jeden z głodujących Grzegorz Surdy. - Forma protestu jest drastyczna, ale my będziemy trwali. Ministerstwo musi zrozumieć, że rodzice mają prawo do decydowania, jaki będzie kształt polskiej szkoły, my wszyscy płacimy podatki i chcemy, aby zaprzestano polityki władz, która coś obwieszcza, a obywatele mają to przyjąć. Dialog nie tak ma wyglądać - mówił. "Duch bojowy nas trzyma" Głodówka trwa dziewiątą dobę. Protestujący zaczynają odczuwać już jej skutki. - Jesteśmy osłabieni, ale duch bojowy nas trzyma - mówił Lech Jaranowski. - Samopoczucie nie jest dobre. Musimy chodzić, żeby zupełnie nie osłabnąć. To zależy od organizmu. Faktycznie czujemy się coraz gorzej, ale podtrzymuje nas to, że ludzie się interesują i nas popierają - powiedział Ryszard Majdzik. Na stałe w głodówce wciąż uczestniczy pięć osób, inne dołączają się rotacyjnie na 2-3 dni. Według nieoficjalnych informacji, akcje protestacyjne mają być podjęte w najbliższych dniach także w innych miastach m.in. na Śląsku i Dolnym Śląsku. Protestujących odwiedzili politycy We wtorek protestujących odwiedzili politycy Solidarnej Polski. Zapowiedzieli, że w czwartek w trybie pilnym złożą w Sejmie uchwałę wzywającą premiera Donalda Tuska, by zwrócił się do Rady Ministra o uchylenie rozporządzenia dotyczącego nowych podstaw programowych nauczania. - Chcielibyśmy, aby była to uchwała ponadpartyjna, nie budząca kontrowersji, by nie była wykorzystywana jako spojrzenie tylko jednego ze środowisk politycznych. Proponujemy, byście uczestniczyli w jej formułowaniu - zaproponował protestującym Zbigniew Ziobro. - My uważamy, że uchwała jest narzędziem działania całego Sejmu, który może skłonić premiera do wycofania i zmiany tego rozporządzenia - mówił Ziobro. Dodał, że projekt uchwały przygotowują posłowie Marzena Wróbel i Ludwik Dorn (SP). Protestujący zadeklarowali, że chętnie skonsultują taką uchwałę. - My ten projekt uchwały złożymy jutro w Sejmu, po to by jeszcze na tym posiedzeniu można było ją przyjąć i zweryfikować obietnice innych klubów, czy faktycznie - jak deklarują - są z Wami - powiedział szef Klubu Solidarna Polska Arkadiusz Mularczyk. "Wstyd, że mamy taką panią minister" Tuż przed południem do protestujących przyjechał przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda. - Chciałem przede wszystkim podziękować w imieniu członków związku za to, co robicie nie dla siebie - mówił Duda. - Wstyd, że mamy taką panią minister, która jak cały rząd, podchodzi arogancko do każdego problemu związanego z edukacją. Pani minister omijała dziś w telewizji temat ewentualnego przyjazdu do Krakowa. Powiedziała, że to rozporządzenie jest cudowne i będzie go broniła jak niepodległości. To jest nieodpowiedzialne, ale ja nie jestem zdziwiony, bo ten rząd tak postępuje w każdej kwestii. Oni z góry wiedzą, co mają zrobić, a społeczeństwo ma ich tylko słuchać - dodał Duda. Przewodniczący mówił, że skonsultuje się z Sekcją Oświaty NSZZ "S" i chciałby, aby powstał zespół ekspertów, który rozpocznie rozmowy z minister Krystyną Szumilas, by głodujący w Krakowie mogli zakończyć swój dramatyczny protest i by zmodyfikować rozporządzenie. Apel Akademickiego Klubu Obywatelskiego Z poparciem dla głodujących oraz z apelem do rządu, aby rozpoczął rozmowy z protestującymi zwrócił się Akademicki Klub Obywatelski im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zrzeszający kilkuset naukowców poznańskich uczelni. "Zwracamy się do władz do Rzeczypospolitej Polskiej o natychmiastowe podjęcie rozmów z głodującymi, które doprowadzą do zakończenia protestu głodowego i staną się początkiem uczciwych działań, których wynikiem będzie wprowadzenie do programu nauczania i wychowania w polskich szkołach wartości patriotycznych, które w długiej perspektywie są najważniejszym czynnikiem trwania Narodu i Państwa" - napisał w oświadczeniu przewodniczący Klubu prof. dr hab. Stanisław Mikołajczak. Domagają się zawieszenia rozporządzenia MEN Uczestnicy protestu domagają się zawieszenia rozporządzenia MEN, które - ich zdaniem - ogranicza w szkołach m.in. naukę historii. Jak tłumaczyli, wybrali radykalną formę protestu, bo od wielu lat różne środowiska: naukowcy, nauczyciele, rodzice wyrażali swoją negatywną opinię wobec zmian, które proponuje ministerstwo i doszli do wniosku, że to jest ostatnia chwila, żeby je zatrzymać. W niedzielę głodujący wezwali minister edukacji Krystynę Szumilas do przyjazdu do Krakowa, rozpoczęcia negocjacji i rozpoczęcia konsultacji społecznych. Żądają też ujawnienia nazwisk ekspertów, którzy przygotowali nowe podstawy programowe. Według resortu nowa podstawa programowa nauczania, w tym dotycząca lekcji historii, była jednym z najszerzej konsultowanych projektów aktów prawnych. Nowe rozporządzenie ma wejść w życie od 1 września 2012 r., minister edukacji podpisała je 20 stycznia. Wiąże się ono z rozpoczętą we wrześniu 2009 r. reformą edukacji i stopniowym wprowadzaniem nowej podstawy programowej nauczania. W podstawie określone jest, czego i na jakim etapie nauki uczeń musi się nauczyć. Ministerstwo odpiera zarzuty - Szkoła ponadgimnazjalna musi wyposażyć absolwenta w kanon wiedzy ogólnej i przygotować go do dalszej edukacji na wyższej uczelni lub do pracy w wybranym zawodzie - podkreślała minister w oświadczeniu wydanym kilka dni temu. Minister zaapelowała do wszystkich środowisk o rzetelne zapoznanie się z proponowanymi zmianami. Szczegółowe informacje dotyczące konkretnych zagadnień znajdują się na stronach internetowych Ministerstwa Edukacji Narodowej i Ośrodka Rozwoju Edukacji.