- W 2007 roku urodziło się u nas 95 małych obywateli. 47 wspaniałych chłopców i 48 pięknych dziewczynek - wójt Adam Sołtys spogląda w korzystne statystyki. Te liczby to jeszcze nic, bo w przeliczeniu na liczbę wszystkich mieszkańców stopa przyrostu naturalnego w ubiegłym roku w tej niewielkiej gminie wyniosła aż 10,2 promila. Była dziesięć razy wyższa niż w całej Małopolsce i najwyższa w województwie. Słopnice to malowniczo położona miejscowość koło Limanowej. Trzy szkoły, kilkanaście sklepów, kościół. Samych rodzin wielodzietnych jest kilkadziesiąt, a niewielka gmina liczy niecałe 6200 mieszkańców. Większość rodzin jest wielopokoleniowych i to takich, w których wnukami opiekują się dziadkowie. Słopniczanom powodzi się nie najgorzej. Niewielu pracuje za granicą, a mimo to wokół widać nowe i zadbane domy. Z opieki społecznej korzysta nie więcej osób niż w innych gminach o podobnej wielkości. W czym tkwi prorodzinna postawa słopniczan? - Mieszka u nad bardzo wielu młodych ludzi - opowiada wójt. Gdy niedawno samorząd prowadził ankiety na temat wieku mieszkańców, okazało się, że połowa z nich nie ma jeszcze 22 lat. - Słopniczanie są dumni i szczęśliwi z powodu tak dużej dzietności - podkreśla Adam Sołtys. Co roku w gminie rodzi się około setki maluchów, dlatego wójt nie musi się martwić, czy nie będzie trzeba zamknąć dwóch gminnych szkół podstawowych i jednej średniej. Wybudowano bardzo nowoczesne, z kompletem boisk, zapleczem technicznym. Wójt robi wszystko, by dzieciom stworzyć optymalne warunki do nauki i rozwoju zainteresowań. Demograficzny fenomen Słopnic to zasługa ludzi, którzy niechętnie uciekają z rodzinnych stron. Tu budują nowe siedziby. Wolą na miejscu zarabiać pieniądze, niż szukać szczęścia w Wielkiej Brytanii lub Irlandii. Mieszkańcy nie są zbyt wylewni na temat sukcesu demograficznego gminy. Rodzina Kęsków, która szczyci się dziewięciorgiem dzieci i kultywuje lokalne tradycje stroju, w ogóle nie podejmuje tego tematu. - Telewizja nas już raz skrzywdziła - ucina pani Stanisława. - Dość mieliśmy nieprzyjemności z tego powodu - mówi z żalem kolejna mieszkanka, Danuta Poręba. Przypomina sobie, że straszne cuda wtedy opowiadali w telewizji . - I ciemnogród z nas zrobili. Cóż w tym dziwnego, że ludzie się u nas kochają i chcą mieć tyle dzieci, ile Bóg da - podkreśla z dumą. Rodzina Porębów ma czworo dzieci i mieszka z babcią. - Taki gwar w domu to wielka radość - opowiada Danuta Poręba, a przeszkadza jej Tobiaszek - najmłodsza pociecha zaciekawiona, z kim mama tak długo rozmawia. Poręba jest przekonana, że w takich rodzinach jak jej o wiele łatwiej wychowuje się dzieci i uczy szacunku dla starszych. - Dzieci z rodzin wielodzietnych są bardziej otwarte na innych i gotowe do pomocy. Doświadczyłam tego w swoim życiu nie jeden raz - podkreśla kobieta. Dla słopniczanek każde dziecko to szczególny dar Boży. Wszystkie kobiety zgodnie podkreślają, że każde maleństwo kochają tak samo. W rekordowym roku 1998 w Słopnicach urodziło się 137 dzieci i to plasowało gminę na pierwszym miejscu w Polsce. Stopa przyrostu naturalnego wyniosła wtedy 18 promili. Na przeciwległym biegunie w Małopolsce znajduje się Mędrzychów, gmina koło Dąbrowy Tarnowskiej, gdzie zanotowano najmniejszy przyrost naturalny: -6,4 promila.