Zofia Górka z Sułoszowej ma wszystkie dokumenty potwierdzające, że dojazd od jej posesji do drogi wojewódzkiej budował jej pradziadek. Potem z tego szlaku zaczęli korzystać sąsiedzi. Nikt nikomu nie bronił przejazdu. W końcu droga stałą się ogólnodostępną i została połączona z gminną. Władze samorządowe przejęły ją na mocy ustawy o gospodarce nieruchomościami z dnia 2004 r. Właścicielka nazywa to kradzieżą, pisze skargi i zabiega o odzyskanie mienia. "To kradzież" - To była moja droga - pokazuje mapy Zofia Górka. Widać na nich działkę, na której stoi jej dom. Nieruchomość sięga drogi wojewódzkiej. Pani Zofia pokazuje, w którym miejscu jej pradziadek Maciej Świergot zrobił swoją, prywatną drogę. Poświadczają to stare dokumenty, które właścicielka gruntu przetłumaczyła z języka rosyjskiego. - Sąsiedzi potrzebowali dojazdu tą drogą, to wójt mi ją zabrał i zrobił z niej gminną. To kradzież. Wszyscy rządzą się na moim podwórku. Przecież gminna droga biegnie obok, w poprzek działek - wzdycha rozżalona kobieta. Dodaje, że z drogą utraciła grunt, na którym powstał mur oporowy. Wójt Sułoszowej, Stanisław Gorajczyk przyznaje, że droga należała kiedyś do rodziny Zofii Górki. - Korzystali z niej właściciele nieruchomości i ich sąsiedzi. Zorganizowaliśmy tam drogę gminną, na co zgodzili się nieżyjący mąż i syn pani Górki. Z tej drogi korzystał "wozak" odbierający mleko, bo na gminnej nie miał możliwości manewru - tłumaczy wójt. Chce swoją drogę Decyzją wojewody krakowskiego z 1 czerwca 1994 r. droga została zaliczona do kategorii gminnych; założono nową księgę wieczystą. Potem przyszedł czas na remont traktu. Gmina mogła go wykonać pod warunkiem, że sprawy własnościowe będą uregulowane. Na podstawie art. 98 Ustawy o gospodarce nieruchomościami z 2004 r. grunt wydzielony pod drogę publiczną przeszedł na własność gminy. Zatwierdzili to radni uchwałą z listopada 2005 r., która weszła w życie 31 stycznia 2006 r. - Za tę drogę zaproponowaliśmy właścicielce inny grunt gminny - fragment działki przy drodze wojewódzkiej obok posesji córki Zofii Górki. Jako rekompensatę dawaliśmy więcej gruntu, zamiana była korzystna dla właścicielki, ale ona odmówiła - zaznacza wójt Gorajczyk. Pani Zofia ma dwie córki, ale one nie miały nic do powiedzenia w sprawie zamiany gruntu. Działka z drogą należała do pani Zofii i ona o wszystkim decyduje. - Nie chcę nic innego, tylko to, co mi zabrali. Przecież ta droga tu zostanie, pozwolę ludziom jeździć, ale ma być moja - mówi z uporem Zofia Górka. Kobieta interweniowała w tej sprawie u wojewody. W odpowiedzi dostała pismo, że wojewoda nie ma uprawnień do ingerowania w tego typu działania prowadzone przez gminę. Barbara Ciryt barbara.ciryt@dziennik.krakow.pl Czytaj również: Kosztowne biuro obsługi strefy parkowania Wyroki dla Gangu Olsena W świeżej zieleni nad Czarnym Dunajcem - eternitowe wysypisko