Spektakl przedstawia opowiadanie Romana Brandstaettera, którym zauroczył się reżyser, adaptator i aktor przedstawienia Tadeusz Malak, opublikował w 1972 roku "Tygodnik Powszechny". Tak w Lekturach nadobowiązkowych opisała tę historię Wisława Szymborska: Jest to troszeczkę śmieszna, choć w zasadzie bardzo smutna opowieść, zasłyszana i z melancholijnym humorem opisana przez Romana Brandstaettera. Jej bohaterem jest Hirsz Singer, karczmarz z Bronowic Małych, który pewnego dnia, nie przeczuwając, co z tego wyniknie, znalazł się wraz z żoną i córką na weselu poety Rydla. No i po kilku miesiącach wynikło. Pan Hirsz, spokojny obywatel i uczciwy kupiec, oraz jego córka Pepa, panienka przyzwoicie wychowana, znaleźli się w literaturze. (...) Taki wstyd, taka obmowa, na cały Kraków, na całą Galicję - za co, dlaczego? I nie dość, że poszkodowany został na kupieckim honorze, jeszcze stracił nazwisko, bo wszyscy zaczęli o nim mówić "Żyd z Wesela". A tak o kreacji Jerzego Nowaka napisał na łamach "Teatru" Janusz Majcherek: Nowak staje w drzwiach kancelarii; nie Nowak-Singer; stary lekko przygarbiony Żyd, w długim surducie i kapeluszu, pod którym ma jarmułkę. Na twarzy ma wypisane wszystkie doświadczenia - z zapadniętymi policzkami, z bruzdami i pomarszczonym czołem, z ogromnymi oczami, w których jest i rezygnacja, i zgoda, i pokora człowieka bogobojnego, gotowego, jak jakiś Hiob wyrwany zza szynkwasu, przyjąć swój los. (...) Przez trzydzieści minut słuchamy monologu i patrzymy w smutne czarne oczy. Właściwie nic więcej, żadnych innych środków. A jednak prawda i pełnia tej postaci jest wstrząsająca. Kiedy Jerzy Nowak wyszedł do ukłonów, pomyślałem: co to za facet, skąd się wziął i co tu robi? I gdzie się podział ten, który przed chwilą zszedł ze sceny? Najbliższe spektakle odbędą się już : 8, 9, 10 listopada 2012 r., na Nowej Scenie przy ul. Jagiellońskiej 1.