Bo albo zawiedzie urządzenie, albo pojawią się okoliczności, które uniemożliwią ukaranie kierowcy. Do końca lipca tego roku tarnowska policja wykonała 3300 zdjęć fotoradarowych, na których znalazły się pojazdy jadące na wybranych odcinkach z niedozwoloną prędkością. Chodzi o teren zabudowany w Tarnowie i okolicy, na którym można jechać najwyżej 50 km na godz. Spośród tych zdjęć 560 fotek poszło do kosza. Nie nadawały się one do dalszej obróbki i wszczynania obowiązującej procedury. Ponad pół tysiąca kierowców uniknęło kary. - Każde urządzenie techniczne bywa niekiedy zawodne - mówi Wiesław Szydłowski, zastępca naczelnika tarnowskiej "drogówki". - Zdjęcia w pewnych sytuacjach mogą być niedoświetlone lub niewyraźne, zdarza się też, że na drodze, która ma więcej niż jeden pas ruchu, jadą obok siebie, w tym samym kierunku, dwa pojazdy. Z fotografii trudno wywnioskować, który z nich dopuścił się wykroczenia. W takich i podobnych przypadkach rezygnujemy ze wszczynania postępowania. Policja w Tarnowie ma fotoradary pierwszej generacji, więc wydawać się może, iż stopień ich zawodności jest większy. Ale w całym kraju przeciętny wskaźnik nietrafionych ujęć przez kamerę jest podobny do tarnowskiego - wynosi ok. 20 proc. Fotoradary się psują. Niedawno w Tarnowie z tego właśnie powodu mogło się upiec nieokreślonej liczbie zbyt szybko jadących kierowców. Dlaczego? Bo nastąpiła awaria lampy błyskowej. ZIOB