- Trzykrotnie zwracaliśmy się do miasta o przedłużenie terminu zakończenia inwestycji, tłumacząc, że nie możemy budować. Odmawiano nam jednak. Może teraz, po decyzji SKO, gmina zorientuje się, że w sytuacji, w której przyczynia się do tego, że nie możemy budować, nie może od nas uzyskać kary - mówi Henryk Gaertner, który reprezentuje inwestora. "Szkieletor" będzie wyższy? Za inwestycję odpowiedzialna jest spółka TreiMorfa, której większościowym udziałowcem jest luksemburska firma Eurozone Equity. Działkę z niedokończonym wieżowcem obecni właściciele kupili w 2005 roku. Do dziś trwają procedury administracyjne, które mają doprowadzić do rozpoczęcia budowy. Początkowo trwała dyskusja o tym, jaka może być wysokość obiektu. Ostatecznie inwestor otrzymał zgodę na 102,5 m, a więc o 10 metrów więcej niż obecnie. To nie spodobało się jednak ekologom, którzy zaskarżyli wydaną przez miasto "wuzetkę". Ekolodzy kontra inwestorzy SKO oddaliło protest Towarzystwa na rzecz Ochrony Przyrody, które sprawę skierowało do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ekolodzy argumentują, że podwyższenie wieżowca będzie miało negatywny wpływ na panoramę miasta. Do tego podnoszą argument, że wysoki budynek jest przeszkodą dla ptaków. - Już od 9 miesięcy czekamy na rozprawę w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym - informuje Henryk Gaertner. - Na obecnym szkielecie wieżowca są już zamontowane urządzenia ultradźwiękowe, które odstraszają ptaki. Nie ma także zagrożenia, że w szkielecie wieżowca zadomowią się nietoperze. Gigantyczna kara za opoźnienia Z powodu tego, że inwestor nie buduje, miasto nalicza co roku kary za niewywiązanie się z terminów. W pierwszym roku kara wynosiła 2,9 mln zł, a więc 10 proc. wartości nieruchomości i z każdym kolejnym rokiem jest zwiększana o 10 proc. Do tej pory uzbierało się już ok. 20 mln złotych. Niedługo wysokość kar przewyższyłaby jednak kwotę, za jaką pozyskano nieruchomość, czyli ok. 30 mln zł. Gdyby do tego doszło i trzeba byłoby zapłacić, inwestor prawdopodobnie wycofałby się z inwestycji. Od decyzji miasta odwołał się jednak do SKO. Niedawno reprezentująca właściciela budynku kancelaria prawna wystąpiła także do premiera i ministra skarbu, skarżąc się na nierówne traktowanie w porównaniu z innymi inwestorami. Potrzebują osiemnastu miesięcy Ponieważ jest to inwestycja zagraniczna inwestor nie wyklucza także międzynarodowego arbitrażu na mocy umów Polski z Luksemburgiem. Ostatnio SKO nakazało gminie przeanalizowanie, czy nie przyczynia się do tego, że inwestycja nie może być zrealizowana. - Jest już prawie gotowy projekt. Jeżeli byłaby pewna "wuzetka", to w ciągu dwóch, trzech tygodni można byłoby złożyć wniosek o pozwolenie na budowę. Wtedy byłaby szansa otrzymać je do końca tego roku i zacząć budować wiosną przyszłego roku. A na dokończenie budowy wieżowca potrzeba 18 miesięcy - podkreśla Henryk Gaertner. "Szkieletor", którego budowa została przerwana ponad 30 lat temu, zgodnie z obecnymi planami ma zostać zaadaptowany na obiekt biurowo-hotelowo-apartamentowy. TYM piotr.tymczak@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej w "Dzienniku Polskim": Pieniądze są, a jakby ich nie było Burmistrz prezesem Czarny czas na drogach