Jak się okazało, pociąg zamiast w kierunku Jaworzna-Szczakowej, pojechał w stronę Chrzanowa. Maszynista szybko zauważył pomyłkę i po kilkuset metrach zatrzymał skład. - Wiemy już, że nie istniało zagrożenie niebezpieczeństwem. Tory z przeciwka były puste - powiedział rzecznik prasowy PKP PLK Krzysztof Łańcucki. Na miejscu jest już specjalna komisja, która ma ustalić, co było powodem zaistniałej sytuacji. Jedną z możliwych przyczyn mógł być błąd człowieka - podkreśla rzecznik. Teraz komisja ma co najmniej 30 dni na zakończenie prac, ale jeśli zaistnieje taka potrzeba, to czas ten może się wydłużyć. O włos od tragedii - pociągi wyhamowały w ostatniej chwili Na początku listopada było głośno o innym kolejowym incydencie, do którego doszło przed dworcem w Katowicach. W ostatniej chwili zatrzymano tam dwa pociągi, które mogły się zderzyć. Jechały one różnymi torami z podobnego kierunku. Jeden - pusty - wyjeżdżał z bazy, a drugi - międzynarodowy skład z czeskich Petrowic do Warszawy - jechał od Katowic-Ligoty. Jak zawsze, miały wjechać na dwa różne perony - drugi i czwarty. Tor ich jazdy się przecinał, ale na perony powinny były wjeżdżać o innych godzinach. Ta różnica wynosi zwykle to około 20 minut. 4 listopada jednak, w tym samym miejscu znalazły się dokładnie o tej samej porze. Kiedy zaczęły się do siebie niebezpiecznie zbliżać, obaj maszyniści zatrzymali składy. Gdyby tego nie zrobili, pociągi mogłyby otrzeć się o siebie bokami i wypaść z torów.