- Nie wiem, czym będziemy się zajmować. Poprosili mnie o udział, bo potrzebowali znanego nazwiska - tak jeszcze kilka dni temu o nowym ruchu mówił prezydent Krakowa. Jacka Majchrowskiego zabrakło podczas dzisiejszej konferencji prasowej, na której liderzy ruchu mówili na temat działań, jakie zamierzają podjąć. Prezydent Krakowa pojawił się tylko na konwencji. Przybył na nią z 15-minutowym spóźnieniem, zabrał głos i opuścił salę. - Chcemy rozmawiać o kondycji polskiego samorządu, szczególnie tego małopolskiego. To nie jest ruch formalny, a takie rozmowy o przyszłości są bardzo dobre - powiedział Interii przed rozpoczęciem konwencji poseł Ireneusz Raś. Z kolei Władysław Kosiniak-Kamysz na konferencji prasowej mówił o doświadczeniu odbierania kompetencji samorządom i centralizacji państwa. - Po siedmiu latach doświadczeń utraty kompetencji na poziomie wojewódzkim, choćby w obszarze ochrony środowiska, gospodarki wodnej, melioracji, spraw związanych z rolnictwem czy ze sportem, utraty kompetencji przez samorząd powiatowy związanych ze współdziałaniem z inspekcjami państwowymi, utraty kolejnych kompetencji przez samorząd gminny, choćby w ustawie przyjętej niedawno, lex Czarnek 2, dotyczącej powoływania dyrektorów szkół, czyli nadzoru nad oświatą... - wyliczał. - W obliczu tych wszystkich zdarzeń, centralizacji państwa, przenoszenia wszystkich decyzji do Warszawy ze wspólnot lokalnych, zagrabionych pieniędzy od wspólnot samorządowych, grupa samorządowców lub osób wywodzących się z samorządu postanowiła zaprosić na dzisiejsze spotkanie samorządowców różnych opcji politycznych - dodał. Nowy ruch. W tle gra polityczna Tymczasem, jak pisała Interia już w zeszłym tygodniu, powstanie ruchu może być kolejnym krokiem w politycznej układance związanej z nadchodzącymi wyborami samorządowymi. - Prezydent Jacek Majchrowski rządzi Krakowem od 20 lat. Na razie nie wiadomo, czy wystartuje, choć jeśli będzie w formie, to ja uważam, że tak. Jednak trzeba być przygotowanym na alternatywne rozwiązanie i wystawienia kogoś z poparciem prezydenta. Taką opcją może być Ireneusz Raś, który stałby się wspólnym kandydatem na prezydenta ludowców i Polski 2050 - mówi jedna z osób znająca kulisy rozmów na temat powstania ruchu. - Na takie deklaracje, czy będę startował czy nie w wyborach samorządowych, jest za wcześniej - ucina Raś. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że dyskusje w tej sprawie trwają. Według naszych informacji miały być one poruszane podczas spotkania, do którego doszło kilkanaście dni temu w gabinecie prezydenta Majchrowskiego pomiędzy nim a Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.