Ponad 110 mln złotych (podajemy kwoty brutto) kosztuje rocznie publiczna administracja w Krakowie, co daje ok. 157 zł na mieszkańca. Miesięcznie jest to 13 zł. Dla porównania, w Katowicach jest to koszt 40 mln zł, czyli 11 zł na mieszkańca. Najwięcej pieniędzy, bo ponad 107 mln zł, idzie na pensje dla ponad 230 urzędników. Średnie zasadnicze wynagrodzenie pracownika Urzędu Miasta Krakowa wynosi ok. 3023 zł. Przyjmując, że każdy z nas płaci na administrację 13 zł miesięcznie, na jedną urzędniczą pensję muszą złożyć się 232 osoby. Urząd w 16 budynkach Najwyższą pensją w krakowskim magistracie jest wynagrodzenie dla prezydenta miasta. Wraz z dodatkiem za staż pracy wynosi ono 12 847 tys. zł. Ponad 7 tys. to pensja dyrektorów wydziałów, a uśredniona dieta radnego za ubiegły rok to 2 700 zł. Najmniej, bo 1900 zł plus dodatek za staż pracy wynosi wynagrodzenie na stanowiskach pomocniczych. Sporo kosztuje również utrzymanie szesnastu budynków i jedenastu lokali będących siedzibami wydziałów, biur i kancelarii urzędniczych. Są to kwoty rzędu 66,5 tys. zł miesięcznie (ok. 800 tys. za cały rok). Koszty te obejmują m.in. sprzątanie, zapewnienie dozoru i ochrony, przeprowadzenie niezbędnych remontów, zapewnienie dostawy mediów czy wywóz śmieci. Władza jeździ audi A6 Mieszkańcy Krakowa dokładają też z własnej kieszeni do utrzymania służbowych aut urzędników. Ich eksploatacja, czyli paliwo, naprawy, ubezpieczenia to koszt 300 tys. zł. W tym momencie magistrat ma 22 samochody - 17 osobowych, 3 ciężarowe i dwa busy. Miejskie władze jeżdżą głownie autami marki Opel, Renault i Fiat. Najstarsze auta mają nawet po 10 lat. Najnowszymi pojazdami są natomiast audi A6 i renault trafic bus z 2008 roku. Ponad 1 mln 300 tys. zł pochłania rocznie opłacenie urzędniczych telefonów - telefonia stacjonarna kosztowała urząd prawie 1 mln 200 tys. zł, a komórkowa - 195 tys. zł. To mniej niż w roku 2008. Wtedy na telefony wydano więcej o ponad 500 tys. zł. Kilka miesięcy temu zablokowano również połączenia na telefony komórkowe z telefonów stacjonarnych. Spore oszczędności miasto poczyniło w wyjazdach urzędników. Mimo to delegacje nadal pochłaniają ponad pół miliona złotych. Koszt służbowych wyjazdów zagranicznych wyniósł w 2009 roku ponad 450 tys. Według danych biura prasowego urzędu miasta, podróże te dotyczyły głównie kontaktów z miastami partnerskimi takimi jak Orlean, Tbilisi czy Norymberga; promocji turystycznej i kulturalnej Krakowa oraz obsługi stoisk miasta między innymi w Sankt Petersburgu, Edynburgu, Berlinie, Barcelonie czy targów inwestycyjnych w Cannes, Monachium czy Paryżu. Mniej kosztowały miasto krajowe wyjazdy służbowe związane między innymi z odbywającymi się w innych miastach szkoleniami. Na przejazdy i hotele wydano ok. 166 tys. zł. To mniej niż w roku 2008, kiedy to podróże krajowe pochłonęły 70 tys. więcej, a wyjazdy zagraniczne o ok. 123 tys. zł więcej. Krakowscy urzędnicy zaciskają pasa Aby ograniczyć wydatki i obniżyć koszty utrzymania magistratu, prezydent i urzędnicy oszczędzają. Już w połowie 2009 roku prezydent zarządził, by szukać oszczędności. - Przez pięć miesięcy na bieżących wydatkach rzeczowych udało się zaoszczędzić 19 milionów złotych - mówił pod koniec 2009 roku Filip Szatanik z biura prasowego UMK. Ustalono, że wyjazd poza Kraków może odbywać się wyłącznie po wyrażeniu pisemnej zgody przez dyrektora magistratu. Konferencje, w których biorą udział urzędnicy, odbywają się na terenie miasta, podobnie jak szkolenia dla pracowników. Na delegacje poza miasto urzędnicy zaczęli jeździć busami, autobusami i pociągami. Ograniczono również wyjazdy zagraniczne. - Nadal skrupulatnie realizujemy program oszczędnościowy - podkreśla Filip Szatanik. Przypomnijmy, że urząd od 2009 roku zaczął oszczędzać nie tylko na wyjazdach służbowych. Krakowscy urzędnicy przesiedli się z taksówek do komunikacji miejskiej. Ograniczenia bieżących wydatków dotyczą również materiałów i gadżetów promocyjnych oraz literatury fachowej, których zakup całkowicie wstrzymano. - Nadal oszczędzamy też na produktach spożywczych. Nie kupujemy słodyczy, kawy i herbaty. Została tylko woda - dodaje Szatanik. Katarzyna Ponikowska katarzyna.ponikowska@echomiasta.pl