Życie i zdrowie pacjentów oświęcimskiego szpitala zależy od... 40-letniego agregatu prądotwórczego. - Dłużej nie można czekać. Zakup nowego agregatu dla szpitala jest sprawą bardzo pilną - mówi Sabina Bigos-Jaworowska, dyrektor Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Oświęcimiu. W starostwie zgadzają się, że mocno przestarzałe zapasowe źródło zasilania stanowi problem. Na razie jednak nie widzą możliwości sfinansowania jego zakupu. Co jednak stanie się wtedy, gdy w szpitalu zabraknie prądu? Szefowa ZZOZ przypomina sytuację sprzed kilku miesięcy, gdy na skutek awarii oświęcimska lecznica przez 8 godzin pozbawiona była prądu. - Podjęliśmy decyzję o ewakuacji pacjentów - mówi dyrektor Bigos- -Jaworowska. Na szczęście do niej nie doszło. Dyrektor podkreśla, że bezpieczeństwa i życia pacjentów nie można powierzać agregatowi prądotwórczemu sprzed 40 lat. Awarie sieci w Oświęcimiu powtarzają się co jakiś czas i - zdaniem energetyków - tak będzie, dopóki nie uda się w pełni zmodernizować sieci. Biorąc pod uwagę ogromne koszty, nie nastąpi to szybko. Stąd od dłuższego czasu, podczas spotkań komisji bezpieczeństwa w powiecie, ZZOZ postuluje o pilny zakup nowego urządzenia. W obecnej sytuacji groźba, że np. w sali operacyjnej nagle zgaśnie światło, jest bardzo realna. Stary agregat, jak oceniają w szpitalu, może w tej chwili pracować od 1 do 1,5 godziny. - W tym momencie jego sprawność to nie jedyny problem. Osobną sprawą jest moc, która nie gwarantuje zasilania dla wszystkich części szpitala. Obecnie na przykład nie mamy do niego podłączonej hemodynamiki, do tego dochodzi nowy oddział intensywnej opieki medycznej na 8 łóżek, a za jakiś czas oddamy do użytku nowy blok operacyjny. Za tym wszystkim idzie przecież nowy sprzęt i urządzenia, a więc zwiększone obciążenie - podkreśla dyrektor Bigos-Jaworowska. Obecny agregat 100 kVA na pewno jest niewystarczający. Nowy, jaki zaplanowano, w przygotowanym już przez ZZOZ projekcie, ma mieć 400 kVA. Kosztuje około 850 tys. zł. ZZOZ-u, który już martwi się, jak w przyszłym roku - po obcięciu kontraktów - zwiąże koniec z końcem - na taki wydatek nie stać. Liczy na powiat, który jest organem założycielskim szpitala. - To nie jest kwestia pomalowania czy nie jednej z sal - dodaje szefowa ZZOZ. Chodzi o zdrowie i życie pacjentów. W starostwie przyznają, że jest to problem, ale na razie nie widzą możliwości sfinansowania nowego urządzenia. - Sprawa jest poważna, ale nie można jej stawiać w takim kontekście. Będziemy szukać możliwości sfinansowania zakupu agregatu. Trzeba sprawdzić, czy na jego zakup nie można uzyskać dotacji. Być może uda się znaleźć środki w funduszu ochrony środowiska. Wzięcie kredytu to nie jest rozwiązanie w obecnej sytuacji. W ostatnich latach przeznaczyliśmy przecież na szpital ogromne nakłady, a przed nami są jeszcze kolejne wydatki - uważa Józef Kała, starosta oświęcimski. (BK) bkwiecie@dziennik.krakow.pl Czytaj również: MYŚLENICKI PKS SAM NIE MOŻE ZBUDOWAĆ DWORCA GONDOLE JAK SŁOWACKA "ELEKTRICKA"? TRZEBA UMIEĆ ZHARMONIZOWAĆ SIEBIE ZE ŚWIATEM