Na szczęście dla nich, autobusem jechała zupełnie prywatnie policjantka z zaledwie dwuletnim stażem pracy. Nie bacząc na to, że jest sama, podjęła się interwencji. - Wyjęła służbową legitymację i chciała uspokoić mężczyzn, którzy zakłócali porządek publiczny - relacjonuje nadkomisarz Zbigniew Domalik, zastępca komendanta powiatowego policji w Nowym Targu. Niestety, nie zrobiło to na nich wrażenia. Wręcz przeciwnie jeden z mężczyzn stał się jeszcze bardziej agresywny. - Używał w stosunku do funkcjonariuszki słów wulgarnych, zaczął jej grozić, że pozbawi ją życia, wykończy, a w czasie szamotaniny naruszył jej nietykalność cielesną - wyjaśnia nadkomisarz Zbigniew Domalik. Dodaje, że w międzyczasie o scenie rozgrywającej się w autobusie została zawiadomiona policja. Radiowóz pojechał więc do Klikuszowej. Tam, na przystanku autobusowym, mężczyźni zostali zatrzymani. Mniej agresywny został tylko ukarany mandatem karnym za zakłócanie porządku publicznego, drugi zatrzymany i osadzony w areszcie. Jeszcze wczoraj awanturnik miał usłyszeć zarzuty, przez cały dzień trwały jednak przesłuchania. Jak wyjaśniał "Dziennikowi Polskiemu" zastępca komendanta Komendy Powiatowej Policji w Nowym Targu, czynności były prowadzone pod kątem trzech zarzutów: naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego, jego znieważenia oraz kierowanych do niego gróźb. bes