Prokuratura sporządziła już wniosek o pomoc prawną do strony szwedzkiej. Dokument musi być jeszcze przetłumaczony. - Sądzimy, że najpóźniej na początku tygodnia zostanie on przekazany stronie szwedzkiej. Wniosek dotyczy przesłuchania w charakterze świadków trzech osób - powiedziała w czwartek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska. Prokuratura nie podaje o kogo chodzi. Prawdopodobnie wśród tych osób jest szwedzki milioner Lars W., którego - jak dowiedziała się wcześniej PAP w prokuraturze - Hoegstroem wskazał jako domniemanego zleceniodawcę kradzieży napisu. - Prosimy o możliwość udziału w tym przesłuchaniu prokuratora, który prowadzi postępowanie - powiedziała Marcinkowska. O przedłużenie aresztu do 20 września wobec Szweda wystąpiła krakowska prokuratura okręgowa prowadząca śledztwo w sprawie kradzieży. Według prokuratury Hoegstroem powinien pozostać w polskim areszcie, aby uniknąć matactwa z jego strony oraz ryzyka ucieczki. W ocenie śledczych wysokie jest też prawdopodobieństwo popełnienia zarzuconego mu czynu i wysokie zagrożenie karą. Obrońca podejrzanego wnioskował o niestosowanie aresztu ze względu na postawę Hoegstroema w śledztwie, zapewniał też, że podejrzany nie będzie uciekał. Sąd uznał jednak, że wystarczającym powodem do przedłużania aresztu jest brak stałego miejsca pobytu Hoegstroema w Polsce, a co za tym idzie ryzyko ucieczki oraz wysokie zagrożenie karą. Hoegstroemowi postawiono zarzut nakłaniania dwóch Polaków do kradzieży napisu "Arbeit macht frei", będącego zabytkiem i dobrem o szczególnym znaczeniu dla kultury. Mężczyzna nie przyznał się do winy i przedstawił własną wersję wydarzeń, która jest weryfikowana przez prokuraturę. Szwedowi grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Prokuratura wyraziła zgodę na podawanie jego danych. Hoegstroem został zatrzymany w lutym w Sztokholmie i umieszczony w areszcie. Miesiąc później szwedzki sąd zdecydował, że zostanie on wydany Polsce, co nastąpiło w kwietniu. Do kradzieży napisu doszło 18 grudnia 2009 r. Napis odnaleziono 70 godzin później we wsi koło Torunia. Sprawcy kradzieży, zatrzymani w tym samym czasie, pocięli go wcześniej na trzy części. Z ustaleń prokuratury wynika, że pięciu Polaków - wśród których znajdowali się wykonawcy i pośrednicy - działało na zlecenie pośrednika ze Szwecji. W prowadzonym przez polską prokuraturę śledztwie wątek trzech bezpośrednich sprawców kradzieży został wyłączony ze śledztwa i zakończony aktem oskarżenia. Oskarżeni przyznali się do winy, złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze i zostali 18 marca skazani przez sąd na kary od półtora roku do dwóch i pół roku pozbawienia wolności, i nawiązki pieniężne. Wyrok został wydany bez przeprowadzania procesu. Jest prawomocny. Aktem oskarżenia nie zostali objęci pozostali podejrzani - Andrzej S. i Marcin A. Obaj kontaktowali się z podejrzanym o zlecenie kradzieży Andersem Hoegstroemem, dlatego prokuratura uznała, że bez przesłuchania Szweda materiał dowodowy przeciwko nim będzie niepełny.