Tradycyjny przemarsz, organizowany tylko raz w roku - zawsze w oktawę Bożego Ciała - rozpoczął się w południe na dziedzińcu klasztoru sióstr norbertanek na Salwatorze. Lajkonika żegnają tam tłumy dzieci z krakowskich przedszkoli. W rolę jeźdźca po raz 21. wcielił się Zbigniew Glonek, na co dzień inspektor nadzoru w Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji. Jak co roku, wystąpił w ważącym ponad 30 kg stroju, który zaprojektował Stanisław Wyspiański. Obrzęd trwa aż sześć godzin. Lajkonik wraz z towarzyszącym mu orszakiem zmierza ulicami centrum Krakowa na Rynek Główny, po drodze odwiedzając sklepy, kawiarnie i restauracje, gdzie domaga się haraczu. Wszyscy, którzy znajdą się na jego drodze, nadstawiają ramiona na uderzenia buławą, ponieważ krakowianie wierzą, że dotknięcie buławą gwarantuje szczęście co najmniej przez rok. Podczas swojej wędrówki Lajkonik trzy razy zatacza uroczysty krąg i wykonuje magiczny taniec z chorągwią: u norbertanek, przed filharmonią i przed wieżą ratuszową. Wieczorem na Rynku Głównym odbierze haracz z rąk włodarzy miasta i wzniesie toast za pomyślność grodu i jego mieszkańców. Zwyczaj harców Lajkonika, zwanego także Konikiem Zwierzynieckim, związany jest z legendą mówiącą, że podczas oblężenia Krakowa przez Tatarów w 1287 roku włóczkowie dzielnie wspomagali obrońców miasta, a nawet zabili samego chana tatarskiego i doprowadzili do odstąpienia najeźdźców. Najdzielniejszy z włóczków, przebrany w zdobyczny strój zabitego Tatara, triumfalnie wkroczył do miasta, owacyjnie witany przez mieszkańców. Najstarsza wzmianka o obchodach Lajkonika pochodzi z 1738 roku.