Powiatowy Zarząd Dróg w Chrzanowie (woj. małopolskie) zakupił specjalistyczne urządzenie do badania natężenia ruchu. Sprzęt kosztował 17 tys. zł. Pierwsze badania ruszą już na wiosnę. - Takie urządzenie posiada już większość administratorów dróg w naszym kraju. Wielokrotnie otrzymujemy skargi od mieszkańców, że na niektórych powiatowych drogach ruch samochodowy jest coraz większy. Do tej pory nie można było tego jednoznacznie stwierdzić. Dzięki urządzeniu będziemy mogli wykonać dokładne badania, gdzie i ile samochodów przybyło - wyjaśnia Grzegorz Żuradzki, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Chrzanowie. Urządzenie pozwoli nie tylko zbadać natężenie ruchu na poszczególnych drogach, ale także określić jego strukturę. Po badaniach będzie można stwierdzić nie tylko czy i ile pojazdów przybyło, ale także ustalić, o ile więcej jest samochodów osobowych, autobusów czy samochodów ciężarowych. Umieszczany w skrajni pasa drogowego sprzęt rozróżnia rodzaj pojazdu, który przejechał daną ulicą. Takie dane będą niezwykle przydatne drogowcom m.in. w sytuacjach wniosków mieszkańców o wprowadzenie ograniczenia tonażu, na którejś z ulic. Określając natężenie ruchu na poszczególnych ulicach łatwiej będzie też opracować plany remontowe. PZD zakupiło sprzęt już jesienią ubiegłego roku. Ze względu na pogodę udało się wtedy wykonać tylko jedno badanie na ul. Sikorskiego w Libiążu. W tym roku badanie natężenia ruchu będzie kontynuowane, jak tylko nadejdzie wiosna. - Ten sprzęt będzie bardzo przydatny w naszej pracy. Dzięki dokładnym informacjom na temat natężenia ruchu na powiatowych drogach, łatwiej nam będzie przygotować plany pod przyszłe inwestycje drogowe - podkreśla Żuradzki. Jego zdaniem, na powiatowych drogach przydałyby się też inne tego typu urządzenia. Szczególnie przydatne byłyby znaki z wyświetlaczem elektronicznym o zmiennej treści. Mogą one informować o śliskiej nawierzchni, temperaturze, zamgleniu czy wypadkach drogowych. Takie urządzenia z powodzeniem funkcjonują na wielu drogach wojewódzkich i krajowych. Niestety, zarządców mniejszych traktów nie stać na taki zakup. Tego typu oznakowanie jest bardzo kosztowne i trzeba na nie wydać dużo więcej niż kilkanaście tysięcy złotych. LIZ ZOBACZ TAKŻE W "DZIENNIKU POLSKIM": WADOWICE II JUŻ GOTOWE DROGI BEZ GRANIC JÓZEF ROJEK W TARNOWIE, EDWARD CZESAK W BRZESKU