Pieniądze klasztorowi przekazują głównie pielgrzymi. To jednak ciągle za mało, by wyremontować zniszczone kaplice. Dlatego ojcowie bernardyni apelują teraz o pomoc finansową na ratowanie zabytków klasztornych. Nie mają wątpliwości, że to przede wszystkim zanieczyszczenie powietrza, spowodowane emisją szkodliwych substancji chemicznych, ma negatywny wpływ na obiekty architektoniczne i roślinność parku pielgrzymkowego w Kalwarii - czytamy w Polsce Gazecie Krakowskiej. Nadmierna wilgoć i zagrzybienie powodują pęknięcie ścian, niszczenie polichromii oraz wystroju kaplic, tj. ołtarzy i umieszczonych w nich obrazów. Wielkim zagrożeniem dla krajobrazu kulturowego sanktuarium kalwaryjskiego jest niekontrolowany rozrost komunikacji, który przyczynia się do dewastacji zabytkowej nawierzchni dróżek. Bernardyni z Kalwarii Zebrzydowskiej chcą, by to prywatni sponsorzy oraz instytucje finansowe pomogły im w ratowaniu jednego najważniejszych zabytków Małopolski, czyli kalwaryjskich dróżek. Liczące ponad czterysta lat kościoły i kaplice są w katastrofalnym stanie. - Mury się sypią, a bezcenne freski są zniszczone. Przez wiele lat wszelkie renowacje były prowadzone przede wszystkim w sanktuarium - mówi kustosz o. Damian Muskus. Dróżki to czterdzieści cztery świątynie. Kilka z nich pełni rolę kościołów parafialnych. Całość tworzy unikatowy szlak modlitewny wraz z parkiem krajobrazowym. To między innymi dzięki nim Kalwaria Zebrzydowska została w 1999 roku wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Na ratowanie kalwaryjskich dróżek potrzeba ogromnych środków, których zakonnicy nie mają. Nie kryją, że chodzi o kilka milionów złotych. - Dla nas liczy się każda pomoc, także w postaci materiałów budowlanych i rąk chętnych do pracy - podkreśla kustosz sanktuarium. Są już pierwsze osoby, które odpowiedziały na apel zakonników. Jedną z nich jest Marek Góralczyk z Kalwarii, przedsiębiorca i rzemieślnik. Przekazał pieniądze na remont kaplicy Omdlenia Matki Bożej. Koszt remontu wynosi 40 tysięcy złotych. Prace przy tej kaplicy rozpoczną się już za kilka dni. - Dróżki wiele mi dały, teraz ja coś dam dróżkom. pamiętam to miejsce z czasów mojego dzieciństwa, gdy z rodziną pielgrzymowaliśmy po dróżkach - wspomina Góralczyk. Jak mówią zakonnicy, w najgorszym stanie są kaplice Piłata, Heroda i Marii Magdaleny. Wśród tych, którzy przekazują ojcom pieniądze, są głównie pielgrzymi. - Wpłacają na nasze konto swoje datki, za które jesteśmy im niezmiernie wdzięczni. Największa wpłata to... sto tysięcy złotych. Przekazał je przedsiębiorca, który pragnie zachować anonimowość - mówi ojciec Damian Muskus. Niedawno też konserwatorzy rozpoczęli remont części dachu klasztoru ojców Bernardynów. Remontowany obecnie fragment dachu przykrywa część mieszkalną klasztoru. - To kolejny, trzeci już etap prac rozpoczętych jeszcze w 2002 roku. Dotychczas odrestaurowano dach nad nawą główną oraz prezbiterium bazyliki - mówi ojciec Damian Muskus, kustosz kalwaryjskiego sanktuarium. Przeprowadzone przed remontem badania techniczne dachu ukazały, że mocno zużyte są dachówki. Zniszczone są też elementy drewniane więźby. Obecnie konserwatorzy usuną uszkodzenia. Wykonane zostaną między innymi: remont i zabezpieczenie więźby dachu, zabezpieczenie przeciwpożarowe i antykorozyjne, a także wymieniona dachówka oraz system odwodnienia i obróbka blacharska. Remont objął również tak zwaną pierwszą zakrystię bazyliki kalwaryjskiej. - Naszym celem jest przeprowadzenie pełnej konserwacji XIX-wiecznych malowideł, znajdujących się w tej zakrystii, oraz zabytkowych mebli, w których przechowywane są szaty liturgiczne - podkreśla o. bernardyn. Wcześniej odrestaurowano tak zwane: drugą i trzecią zakrystię. W tej ostatniej odnowiono między innymi sztukaterie datowane na 1609 rok . Wszystkie prace finansowane są z funduszy pielgrzymów oraz sponsorów. Zakonnicy nie kryją, że liczy się dla nich każdy grosz, bo to znacznie przyspieszy niezbędne prace remontowe i konserwatorskie.