Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu, kiedy władze powiatu chciały przeforsować bezprzetargowe przedłużenie umów dzierżawy na prawie 350 ha w gminie Książ Wielki. Wówczas Marek Boligłowa zwracał uwagę m.in. na złe obliczenie stawek czynszowych oraz domagał się ujawnienia protokołu z przetargu sprzed kilku lat. To było zgubne wyznanie Apelował, by z dyskusji w sprawie dzierżawy wyłączyć starostę i przewodniczącego Rady Powiatu, bo - jak określił - "są oni blisko spokrewnieni". - Zwrócę się do prokuratury i policji o wyjaśnienie sprawy - mówił w czerwcu radny. Ale również wtedy Marek Boligłowa wyznał, że użytkuje 15 ha gruntów powiatowych. To wystarczyło, by starosta Marian Gamrat wziął tę sprawę pod lupę. Jej wyjaśnianie trwało kilka miesięcy. - Zwróciłem się do Urzędu Gminy w Książu Wielkim z pytaniem, kto płaci podatki oraz do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa o odpowiedź, kto pobiera dopłaty bezpośrednie - mówi starosta. I okazało się, że od 2000 do 2010 roku opłat z tytułu podatku gruntowego dokonywał Marek Boligłowa. Również on od 2004 do 2010 otrzymał dopłaty. Co o tym sądzi wojewoda? - Wystąpiliśmy do Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego o opinię prawną, czy fakt, iż pan Boligłowa jest użytkownikiem a nie dzierżawcą, jest podstawą do wygaszenia mandatu - informuje starosta Marian Gamrat. Urząd Wojewódzki zbadał sprawę i sprawdził, że do końca sierpnia tego roku również płatnikiem podatku był Marek Boligłowa. Pozostała jeszcze do wyjaśnienia kwestia dopłat, a konkretnie terminu złożenia wniosku o dopłaty bezpośrednie na 2011 rok. - W międzyczasie radny dostarczył umowy dzierżawy, między nim a synem, z 8 lutego tego roku. Urząd Wojewódzki otrzymał informację, że wniosek trafił do Agencji 13 czerwca - mówi starosta. Istotne jest, że pieniądze otrzymuje użytkownik, a sprawy własności nie są uwzględniane. - A w 2011 roku to Marek Boligłowa użytkował grunty - dodaje starosta Gamrat. I pokazuje pismo od wojewody Jerzego Millera, który wzywa Radę Powiatu do "podjęcia działań zmierzających do uchylenia mandatu Markowi Boligłowie". Głosowanie w tej sprawie jest planowane 4 stycznia - podczas sesji nadzwyczajnej. "Mam czyste sumienie" Marek Boligłowa pytany przez "Dziennik Polski", co sądzi o decyzji wojewody, początkowo odpowiada: "Skoro tak stwierdził, to nie ma co dyskutować". Po chwili rozmowy podkreśla, że ma czyste sumienie, bo obecnie ani nie użytkuje gruntów, ani nie jest ich poddzierżawcą, bo - do zakończenia zbiorów - przekazał je synowi. I zaznacza, że nigdy nie był dzierżawcą hektarów powiatowych. Przyznaje, że dziś - z perspektywy czasu - żałuje, że wykrył nieprawidłowości w projektach umów dotyczących przedłużenia dzierżawy gruntów w gminie Książ Wielki. - Na jednej z sesji wraz z kolegami z tylnej ławki dopatrzyliśmy się, że w tych projektach brakuje jednej składowej czynszu, czyli 50 proc. podstawowej dopłaty unijnej. Gdybym nie zwrócił na to uwagi to zgłosiłbym do prokuratury, że dochody powiatu byłyby niższe. Jednak mimo to mam satysfakcję, że jako radny zadbałem o to, by były one wyższe o ponad 100 tysięcy złotych - mówi radny. Jest przekonany, że właśnie od momentu, gdy rozpoczęło się sprawdzanie sprawy przetargu i dzierżawy, władze powiatu prowadziły podchody, które tak się skończyły. - Za to wszystko zapłaciłem mandatem - komentuje. Podniosą ręce do góry? Nie wie, jak zachowa się Rada Powiatu. Uważa, że każdy we własnym sumieniu zdecyduje, czy podnieść rękę do góry, czy nie. Z kolei starosta wierzy w mądrość radnych. - Będą oceniać nie osobę, ale fakt złamania prawa. Nie wyobrażam sobie, by mieli oni to zaakceptować. Dla mnie prawo jest prawem. Jeśli rada nie zdecyduje o wygaszeniu mandatu, wojewoda ponownie wezwie ją do podjęcia tej decyzji. Jeśli za drugim razem również tego nie zrobi, wówczas z urzędu mandat zostanie wygaszony - wyjaśnia Marian Gamrat. Marek Boligłowa już pogodził się z jego utratą. - Mam komfort psychiczny, że nie będę odpowiadał przed społeczeństwem za działania samorządu powiatowego. Poza tym polityk musi być odporny, a na brak pracy nie narzekam - dodaje. Starosta, na pytanie, czy cieszy się, iż z rady odejdzie jeden z radnych opozycji, odpowiada: "Smuci mnie, że w Radzie Powiatu są radni, którzy przekraczają kompetencje i nie przestrzegają prawa". Pamięta, że to właśnie Marek Boligłowa był jednym z tych, który rozpętał "miechowską aferę gruntową". Efekt jest taki, że radny traci mandat, a prokuratura umorzyła postępowanie związane z - jak mówi starosta - domniemanymi nieprawidłowościami w gospodarowaniu gruntami. - Zostało ono rozpoczęte na podstawie informacji prasowych. Niektórzy radni sugerowali, że przewodniczący Rady ze starostą robią jakieś wspólne interesy. Ale tak nie jest - mówi Marian Gamrat. Kto wejdzie do Rady Powiatu? Kiedy mandat radnego Boligłowy zostanie wygaszony, konieczne będzie uzupełnienie składu Rady Powiatu. Kolejną osobą, która w okręgu wyborczym Boligłowy, z listy KW "Ziemia Miechowska" uzyskała największą liczbę głosów jest Stanisław Pluta. Jest on jednak wójtem gminy Kozłów, więc tą, która prawdopodobnie zajmie miejsce w RP jest Teresa Tomczuk, dyrektorka SP nr 1 w Kozłowie. Magdalena Uchto magdalena.uchto@dziennik.krakow.pl Czytaj więcej: Budżet został przyjęty bez dyskusji Mieszkańcom doskwiera brak wody pitnej. Władze myślą, jak zapobiec klęsce Uczniowie z Polski i Słowacji poznają Tatry