Przypomnijmy, niedawno w nowohuckim Gimnazjum nr 48 trzeba było ewakuować uczniów. Według danych policji, pomocy medycznej wymagało 44 dzieci. Większość skarżyła się na duszności, łzawienie, problemy z gardłem. W powietrzu był gaz pieprzowy. W ciągu kilku dni policjanci dotarli do 15-letniego sprawcy. Sprawą zajmie się sąd dla nieletnich, a za koszty "pieprznej akcji" mają zapłacić rodzice chłopaka. Belfer nie kontroler Dyrektor szkoły Małgorzata Preinl zauważa, że trudno obciążać nauczycieli odpowiedzialnością za groźną zawartość plecaka lub kieszeni ucznia. Tylko policjantowi (w uzasadnionych wypadkach) i rodzicom wolno kontrolować osobiste rzeczy gimnazjalisty. Nauczyciele mogą tylko uczyć odpowiedzialności. - Po incydencie odbyła się prelekcja z udziałem lokalnych policjantów. Było też spotkanie samorządu, podczas którego został opracowano program naprawczy - informuje szefowa placówki. Szkoła nie może ukarać domniemanego winowajcy. Najpierw przypadek musi ocenić sąd dla nieletnich. Teraz młodzieniec jest, według prawa, niewinny. Młodzi przynoszą do szkół różne rzeczy. - O nożach dowiadujemy się najczęściej. Uczniowie zwykle tłumaczą się, że noszą je dla obrony - mówi podinsp. Jacek Górecki, zastępca naczelnika Wydziału Prewencji w krakowskiej Komendzie Wojewódzkiej Policji. Komórka - źródło zła Szczególną rolę odgrywa telefon komórkowy. - Mogłoby się wydawać, że jest to zupełnie niegroźny przedmiot. Jednak bardzo wiele zdarzeń wiąże się właśnie z komórkami. Właściciel telefonu może być zarówno poszkodowanym, jak i sprawcą. Z pierwszym przypadkiem mamy do czynienia, gdy aparat zostaje skradziony lub zrabowany. Dodam w tym miejscu, że komórki są w szkołach najczęściej kradzionymi przedmiotami - opowiada Górecki. Policjant zaleca rodzicom, aby interesowali się telefonami swoich pociech. Jeżeli zauważyli, że aparat zmienił się, sprawę trzeba wyjaśnić. Małoletni właściciel telefonu może być sprawcą różnych czynów zabronionych. Komórki wykorzystuje się - według danych policji - do przekazywania w SMS-ach gróźb karalnych. - Uczniowskie telefony bywają też używane do przesyłania pornografii - dodaje Górecki. - Uważa się, że komórkowa łączność pomaga wzywać pomoc i przeciwdziałać niebezpiecznym zdarzeniom. To teoria. Z moich doświadczeń wynika, że komórka młodego człowieka jest raczej źródłem problemów - mówi. Policjant narzeka na kłopoty z komórkami, ale nie proponuje zakazu wnoszenia ich do szkół. Jak twierdzi byłoby to "zawracanie kijem Wisły". Łukasz Grzymalski