Wypadek wydarzył się w niezwykle trudno dostępnym miejscu Babiej Góry, tzw. żlebie Poszukiwaczy Skarbów. W piątek panowała w całym rejonie fatalna pogoda - pułap chmur był bardzo niski, a widoczność nie przekraczała kilkudziesięciu metrów. Uniemożliwiło to użycie w akcji helikoptera, za pomocą którego ratownicy chcieli sprowadzić wrak samolotu do doliny. Do czasu jego przetransportowania wszystkie szlaki turystyczne w rejonie Babiej Góry są zamknięte. Do katastrofy doszło w czwartek przed południem. Dwusilnikową awionetką z Poznania do Bratysławy leciały trzy osoby. Jak powiedział Siodłak ratownicy otrzymali sygnał z Urzędu Lotnictwa Cywilnego, że z radaru zniknął samolot. - Wskazywali teren od góry Żar po Babią Górę. To ogromny obszar. Zrobiliśmy wywiad lokalny i ustaliliśmy, że do tragedii doszło na północnym stoku Babiej Góry, w pobliżu szlaku Perć Akademicka. Tylko goprowcy byli w stanie tam dotrzeć. Na miejscu znaleźli rozbity samolot i trzy zwęglone ciała - relacjonował w czwartek. Przyczyny wypadku nie są znane. Nie można wykluczyć, że przyczyniły się do niego złe warunki pogodowe.