- Najgorzej jest po deszczu - mówi miejscowy działkowicz i wędkarz i pokazuje strugę z oleistą i brunatną zawiesiną, jaka wypływa z gospodarstwa, gdzie hoduje się krowy, potem przepływa przez ulicę i ogródki działkowe rozsiewając woń gnoju, a na końcu wpływa do zalewu. Zarówno sąsiedzi, jak wędkarze i działkowcy wielokrotnie interweniowali w tej sprawie do policji, straży miejskiej i urzędu miasta. Nic to nie daje. Jak dowiedzieli się dziennikarze w wolbromskim magistracie, sprawa ciągnie się od siedmiu lat. Od tego czasu strażnicy miejscy nałożyli właścicielce posesji dziesiątki mandatów "za zanieczyszczanie drogi publicznej". Sprawa trafiła do sądu i przeszła drogę, od sądu grodzkiego w Wolbromiu, przez rejonowy w Olkuszu, po okręgowy w Krakowie. I co? I nic. Gnojówka dalej płynie. Sytuację mogłoby poprawić wybudowanie przez właścicielkę gospodarstwa tzw. płyty gnojowej ze szczelnym zbiornikiem. Władze gminy chciały nawet pomóc jej w złożeniu wniosku o unijną dotację na taką inwestycję, ale nic z tego nie wyszło. O tym, jaki jest stan wód w zalewie można się było przekonać w maju 2003 roku, kiedy w wodzie pływały do góry brzuchem tysiące śniętych ryb. Przyczyną wyginięcia prawie 5 ton ryb była duża ilość ścieków w zalewie, upalna pogoda powodująca nadmierny rozrost glonów zabierających rybom tlen i brak opadów. Wszystko to spowodowało niewielką wymianę wody. Wtedy pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Krakowie przeprowadzili badania wody, porównując stan wody przy ujściu wody ze zbiornika i w miejscu, gdzie ona wpływa. Okazało się, że zawartość azotu przy ujściu wynosiła 0,016 mg/l, a tam gdzie woda wpływa do zbiornika prawie 0,4 mg/l. Także zawartość fosforu prawie czterokrotnie przekraczała dopuszczalne normy. W ubiegłym roku władze Wolbromia i Polski Związek Wędkarski sfinansowały operację oczyszczenia wód zalewu polegającą na kilkakrotnym wsypaniu do wód zbiornika substancji, która wiąże zanieczyszczenia. - Wydaliśmy, jako związek sporo pieniędzy, ale to nic nie da, jeśli zalew będzie ciągle zatruwała gnojownica, a władze gminy nadal nie będą potrafiły rozwiązać tego problemu - mówi członek zarządu miejscowego koła wędkarskiego. Do wolbromskiego zalewu trafiają wody opadowe ze zlewni o pow. 11 km kw. obejmującej wsie Zabagnie, Łobzów i Boża Wola. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że część rolników ma nieszczelne szamba, lub świadomie opróżnia ich zawartość do rowów lub na pola. A potem z deszczem trafia to do zalewu. Docelowo problem może rozwiązać budowa kanalizacji i częstsze kontrole szczelności szamb. Prawidłowość prowadzenia gospodarki ściekowej powinna kontrolować gmina. SYP