Od kilku lat Narodowy Fundusz Zdrowia publikuje "listy kolejkowe", oparte na danych przesyłanych z poszczególnych poradni i ośrodków zdrowia. Okazuje się, że w ostatnich latach sytuacja praktycznie w ogóle się nie poprawia. Kolejki w przychodniach specjalistycznych jak były długie, tak są. Najgorzej jest z dostaniem się do najpopularniejszych poradni. Do kardiologa w Wadowicach trzeba czekać 201 dni, a wydawać by się mogło, że dostęp do takiego specjalisty powinien być bezproblemowy. Listy kolejkowe są jednak po to, aby je porównywać. I okazuje się, że np. w Andrychowie w przychodni przy ul. Krakowskiej, kolejka do kardiologa jest znacznie krótsza. Trzeba czekać już "tylko" 68 dni. W Kalwarii Zebrzydowskiej jest jeszcze lepiej - czas oczekiwania wynosi tylko 43 dni. W Wadowicach do poradni rehabilitacyjnej trzeba czekać 76 dni, a w Andrychowie tylko 36. Za to Andrychów ma rekord, jeśli chodzi o dostęp do poradni protetycznej. Na wizytę w takiej poradni czas oczekiwania wynosi aż 1097 dni, czyli ponad 3 lata! W Wadowicach to "tylko" 976 dni. Podobnie jest z dostępem do pracowni fizjoterapii. W Andrychowie czeka się 134 dni, a w Wadowicach - 80 dni. Tak czy inaczej, szefowie poradni alarmują, że Narodowy Fundusz Zdrowia pozostaje głuchy na apele o zwiększenie finansowania, co pozwoliłoby rozładować kolejki. - Co pół roku staram się negocjować zwiększenie punktów na drugie półrocze z Narodowym Funduszem Zdrowia. Tak było również przed wakacjami. Kontrakt podpisałam w ostatniej chwili, ale niestety fundusz nie zwiększył środków. Na każdy mój wniosek o zwiększenie limitów dostaję odpowiedź, że fundusz nie ma możliwości finansowych - mówi Krystyna Grzesiek, dyrektor ZZOZ w Wadowicach. Paradoksalnie, w ostatnich latach poradnie dysponują coraz nowocześniejszym sprzętem, ale dostęp do nich jest coraz trudniejszy. Od roku w Wadowicach czynna jest pracownia tomografii komputerowej. Okazuje się, że także jej finansowanie przez NFZ jest niewystarczające. Efekt? Na przyjęcie trzeba czekać miesiąc. - Moim zdaniem, część pacjentów powinna być nadzorowana przez lekarzy pierwszego kontaktu, choćby w zakresie wypisywania recept na stale przyjmowane leki. Taki pacjent trafiałby do kardiologa raz na pół roku czy rok. W ten sposób zrobiłoby się miejsce dla nowych pacjentów - uważa dyrektor Grzesiek. W ostateczności pozostaje leczenie w gabinecie prywatnym. GM Zobacz więcej: Kolejki w przychodniach przez... pacjentów i lekarzy? Czas pracy lekarzy powinien być kontrolowany? Lekarz - rekordzista zatrudniony w 25 placówkach Kraków: NFZ oszczędza - lepiej nie chorować! Czekanie na lekarza coraz dłuższe Kolejki miały być krótsze, ale nic z tego