Te wciąż niezabudowane, widokowe tereny są cenne jako "zielone płuca" Zakopanego, atrakcyjne inwestycyjnie dla deweloperów, a zakopiańczycy chcą tam budować pensjonaty i domy dla swych dzieci. Przedstawiciele firmy sporządzającej plan słusznie zakładali, że największe emocje wywołają granice terenów budowlanych. - Zielona plama na planie, obejmująca tereny niebudowlane, jest duża, ale naprawdę ilość nowych działek budowlanych też spora - mówił jeden z architektów. - Zrobiliśmy budowlanymi prawie wszystkie tereny, gdzie pozwalało nam na to Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego, nadrzędny wobec planów zagospodarowania dokument. Jeśli sporządzilibyśmy plan niezgodnie ze studium, wojewoda zapewne zaskarżyłby go do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Wyjaśnienia takie nie przekonywały obecnych na sali mieszkańców terenów objętych planem. - Moja działka ma zabudowane sąsiedztwo z jednej i drugiej strony, a mnie dali tereny zielone - żaliła się Bogumiła Wójcik z Mrowców. - Mnie część działek przeznaczyli pod cmentarz, inne pod drogi, połowę na tereny zielone. Gdzie ja mam czworo dzieci pobudować? - pytała Zofia Sieczka. - Są takie miejsca, gdzie nigdy, nikt, żadna władza w Zakopanem nie zgodzi się budować - odpowiadał im Przemysław Stefanik, naczelnik zakopiańskiego Wydziału Architektury. Na spotkaniu wróciły też oskarżenia wobec zakopiańskich władz o dyskryminowanie mieszkańców, a sprzyjanie przyjezdnym deweloperom. - Jak to się dzieje, że my od lat nie dostajemy warunków zabudowy, a przyjeżdża ktoś znikąd i je dostaje? Na jakiej zasadzie się to dzieje, ile to kosztuje, bo może ja też bym tak zrobił i po prostu zapłacił! - krzyczał Tomasz Gawlak. Na spotkaniu nie byli obecni burmistrzowie Zakopanego, z podobnymi oskarżeniami zetknęli się oni jednak w ubiegłym tygodniu, w czasie zebrania z mieszkańcami Chłabówki. - To nie jest tak, że przyjeżdża deweloper, kupuje jakąkolwiek działkę i wszędzie dostaje warunki zabudowy. On przyjeżdża ze sztabem ludzi, urbanistów, architektów, prawników, którzy pokazują mu co kupić, by burmistrz nie mógł odmówić wydania "wuzetki", bo potem zapłaci milionowe odszkodowanie - tłumaczył się Wojciech Solik, zastępca burmistrza. A burmistrz Janusz Majcher stwierdził: - Gdyby to mieszkańcy mieli decydować, co budować, nie byłoby już w Zakopanem terenów zielonych. Wszyscy niezadowoleni z planu mają teraz czas do 5 sierpnia na wniesienie do niego uwag. Następnie projekt planu zostanie poddany pod głosowanie w Radzie Miasta, która rozstrzygnie również o sposobie rozpatrzenia uwag złożonych do niego. Uchwalony plan zostanie jeszcze przedstawiony wojewodzie w celu oceny jego zgodności z prawem. LK