Pozbyć się stacji monitoringu albo udawać, że problemu nie ma - to pomysły Suchej Beskidzkiej, Nowego Sącza i Rabki-Zdroju na walkę ze smogiem. Na przykład suski burmistrz Stanisław Lichosyt zażądał usunięcia stacji monitoringu powietrza ustawionej przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska - podaje "Gazeta Wyborcza". "Robicie z Suchej Beskidzkiej najbardziej zanieczyszczone miasto w Polsce, psujecie wizerunek. Turyści boją się tu przyjeżdżać. A przecież w innych miejscowościach też jest źle. Ale mówi się tylko o nas, bo u nas jest stacja monitoringu powietrza" - denerwuje się Lichosyt. "Gazeta Wyborcza" przypomina, że Małopolska to najbardziej zanieczyszczony region Polski. Trującymi i rakotwórczymi substancjami oddycha nie tylko Kraków, ale całe województwo. Na przykład w rzekomo uzdrowiskowej Rabce-Zdroju na 124 monitorowane przez stację WIOŚ dni przez ponad 35 dni zanotowano przekroczenie dopuszczalnych norm pyłu PM10 i benzo(a)pirenu. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", małopolskie gminy walczą ze smogiem negując pomiary. Wspomniany Lichosyt odłączył prąd stacji monitorującej i tłumaczył, że zagraża ona bezpieczeństwu. Natomiast burmistrz Rabki Ewa Przybyło przekonuje, że w jej mieście pomiarów nigdy nie było. Więcej w "Gazecie Wyborczej".