Gmina straciła teren położony przy ulicy Bytomskiej na rzecz prywatnego właściciela, który nabył go za darmo w drodze zasiedzenia. W 2005 roku Sąd Rejonowy wydał dla niego korzystny wyrok, podtrzymany przez Sąd Apelacyjny. Można było tego uniknąć, jednak urzędnicy zbyt późno przedstawili plan zagospodarowania tego terenu. Jak twierdzi Grzegorz Stawowy, przewodniczący Komisji Planowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska, w rozmowie z "Gazetą Krakowską", wystarczyło wykazać jakąkolwiek aktywność gminy na tym terenie - np. złożyć wniosek o dzierżawę - i automatycznie okres zasiedzenia zostałby przerwany. Aktualnie na działce o powierzchni 14,5 ara stoi dom, a całość została ogrodzona i, pomimo ciągłych niejasności, wystawiona na sprzedaż za 1,7 miliona złotych. Jeden z mieszkańców zwrócił się nawet do prokuratury, kwestionując orzeczenie sądu mówiące o tym, że działki położone przy ulicy Bytomskiej zostały ogrodzone w latach 50. XX wieku. Jak podaje "Gazeta Krakowska", mężczyzna twierdzi, że ogrodzenie powstało dopiero w latach 90. Nie zmienia to jednak faktu, że działkę można kupić, bo przez 20 lat nikt nie zareagował na bezprawne jej użytkowanie. Sprytny właściciel udowodnił po prostu, że gmina jej nie potrzebuje.