Rozmowa z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim, prezesem Fundacji im. Brata Alberta z siedzibą w Radwanowicach - o mniejszej dotacji z PFRON-u i planowanym proteście. Fundacja przygotowuje się do protestu przeciwko ograniczeniu funduszy na funkcjonowanie świetlic terapeutycznych? - Rodzice niepełnoprawnych dzieci, uczestniczących w zajęciach są na to gotowi. Już raz, przed dwoma laty, dzięki ich protestowi i wsparciu mediów, Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych wycofał się z tego niepoważnego pomysłu. Teraz sytuacja się powtarza. Znowu próbuje się oszczędzać na ludziach poszkodowanych przez los. - Ile dzieci uczestniczy w zajęciach w świetlicach? - Świetlice Terapeutyczne Fundacji opiekują się 155 dziećmi niepełnosprawnymi intelektualnie w wieku od 6. do 24. roku życia. Wiele z nich to niepełnosprawni fizycznie, niektórzy są w ciężkim stanie. Fundacja prowadzi siedem takich placówek. Oprócz Radwanowic w województwie małopolskim ma ich jeszcze pięć w Chełmku, Chrzanowie, Libiążu, Trzebini oraz w Nowej Hucie, a jedną na Kujawach, we wsi Otłoczyn koło Aleksandrowa Kujawskiego. - Ile pieniędzy będzie brakować, żeby świetlice mogły nadal funkcjonować? - Prawie milion złotych. Takiej kwoty nie jesteśmy w stanie zdobyć, gdyż Fundacja ma wiele innych kłopotów z prowadzeniem pozostałych 20 placówek w całej Polsce dla 900 osób niepełnosprawnych intelektualnie. Dziwimy się takiemu stawianiu sprawy, gdyż Fundacja cały czas wyręcza państwową opiekę społeczną. Mimo dotacji z PFRON-u dokładamy do działalności świetlic. M.in. zapewniamy codziennie dowóz na zajęcia wszystkim uczestnikom. Do Radwanowic przywożone są np. dzieci z gmin Krzeszowice, Zabierzów oraz Wielka Wieś. - Kiedy dowiedział się ksiądz o zamiarze obcięcia funduszy? - Przed dwoma tygodniami. Zostaliśmy zaskoczeni, bo przecież dużo wcześniej przygotowujemy budżet i planujemy wydatki na funkcjonowanie świetlic, mamy różne umowy, m.in. z terapeutami. Kto znajdzie taką kwotę w ciągu kilkunastu dni? Niedobrze, że nie ma stabilnego planowania, przynajmniej z rocznym wyprzedzeniem. Ponadto, zaskoczeni zostaliśmy warunkiem postawionym przez PFRON: albo godzimy się na zmniejszenie dotacji do 39 procent, albo nie dostaniemy jej wcale. Takiego ultimatum nie można nazwać inaczej niż szantażem i przystawianiem pistoletu do głowy rodzicom dzieci niepełnosprawnych. - Jak oni zareagowali na tę wiadomość? - Są tak jak ja, zaskoczeni i załamani. Boją się o los swoich dzieci, dla których nie ma alternatywy. Świetlice zlokalizowane są głównie w małych miastach i wioskach, gdzie sytuacja niepełnosprawnych jest najtrudniejsza. Spełniają rolę nie tylko rehabilitacyjną, ale również społeczną. Placówki te powstały dzięki ogromnemu wysiłkowi pracowników i wolontariuszy Fundacji, w tym także rodziców dzieci niepełnosprawnych. Np. w Radwanowicach przebudowano na ten cel stajnie i obory dworskie, a w Chrzanowie stary dom przekazany w darowiźnie. - Fundacja była wyróżniana za prowadzenie świetlic... - Nagrodę otrzymała m.in. od władz PFRON-u, który teraz zabiera pieniądze na jej działalność. - Jak rodzice zamierzają protestować? - Decyzję w sprawie przyjęcia okrojonej o jedną trzecią dotacji mamy podjąć do 8 marca. Na ten dzień rodzice, głównie matki, bo to one w największym stopniu opiekują się dziećmi, zapowiedzieli wyjazd do Warszawy i demonstrację pod siedzibę PFRON-u. Mają bowiem już dość poniżania ze strony władz tej instytucji państwowej, powołanej do wspierania niepełnosprawnych, a nie do ich ustawicznego gnębienia. Rozmawiała: Ewa Tyrpa ewa.tyrpa@dziennik.krakow.pl Głodowe budżety przedszkoli Rusza drugi etap przebudowy Prsonel nie miał premi