Pracownicy magistrackiego Wydziału Spraw Społecznych byli tak zestresowani urzędowymi czynnościami, że dyrekcja postanowiła zafundować im zbiorową terapię. Wszystko za pieniądze krakowskich podatników. Szefowie WSS uznali, że atmosfera panująca w jednostce jest niezdrowa i że jedyną możliwością jej poprawy jest skorzystanie z usług specjalistów z zewnątrz. Jak twierdzi Krystyna Paluchowska, wicedyrektorka wydziału, pracownicy mieli problemy z komunikacją, a poszczególne referaty nie umiały ze sobą współpracować. Zbiorowa terapia odbyła się w sierpniu. To precedens w krakowskim magistracie. Urzędnicy biorą co prawda od czasu do czasu udział w różnych kursach i warsztatach doskonalenia zawodowego, ale nie korzystali do tej pory z pomocy terapeutów w zażegnywaniu konfliktów wewnątrz wydziałów i referatów. Pracownicy innych magistrackich jednostek uważają ten pomysł za co najmniej kontrowersyjny. Dziwi się również psycholog Magdalena Sękowska, specjalizująca się m.in. w szkoleniu kadry menedżerskiej. - Wydaje mi się, że gdy pojawił się problem, trzeba się było najpierw zastanowić, skąd się wziął. Być może winny był system, a może - jak to zwykle bywa - szwankowała komunikacja na linii pracownicy - dyrekcja? - zastanawia się. Pracownicy wydziału spraw społecznych w ogóle nie wypowiadają się na temat szkoleń. Zakazała im tego dyrektor Paluchowska. Tłumaczy, że na rozmowę przyjdzie czas, kiedy do magistratu dotrze raport opisujący efekty szkoleń. Wtedy będzie można stwierdzić, czy terapia się powiodła. Również przedstawiciele firmy Mind-Lab, która zorganizowała urzędnikom terapię, nie chcą podawać szczegółów na jej temat. - Szkolenie "Zespół - komunikacja -konflikt" przygotowaliśmy specjalnie na potrzeby Wydziału Spraw Społecznych. Najpierw przeprowadziliśmy ankiety, aby dowiedzieć się, czego ci ludzie potrzebują - tłumaczy Błażej Płaczynta-Brudnik z MindLab. - Nic więcej powiedzieć nie mogę. To tajemnica zawodowa - dodaje. Wiadomo, że szkolenie kosztowało 6 tys. zł. Te pieniądze pochodzą z kieszeni krakowskich podatników. Czy zostały słusznie wydane?