Faye Schulman w czasie II Wojny Światowej przez 2,5 roku prowadziła walkę partyzancką we wschodniej Polsce, na terenach dzisiejszej Białorusi. Przez ten czas dokumentowała zmagania grupy swoich towarzyszy walczących w lasach. "Wstąpiłam do partyzantki nie dlatego, że chciałam zabijać, ale dlatego, że chciałam przeżyć. Robiłam to, co musiałam, żeby zostać zaakceptowaną. Nie oczekiwałam na żadne wyjątkowe traktowanie tylko dlatego, że byłam kobietą. Udało mi się zachować moje wartości. Tak naprawdę, boję się krwi i broni" - wspomina. Ponieważ mąż jej siostry był lekarzem, automatycznie uznano, że Faye była pielęgniarką i przyjęto ją bez żadnych ociągnięć. "Nie próbowałam im tłumaczyć, że nie jestem pielęgniarką. W partyzantce nie było najważniejsze zabijanie, ale utrzymanie przy życiu rannych, po to, aby mogli dalej walczyć" - opowiada. Zrobione przez nią zdjęcia są absolutnie unikatowe, gdyż niewielu ocalonych z Zagłady może uzupełnić swoje historie fotografiami. A pewnie jeszcze mniej stworzonymi przez siebie. Skąpa ilość dokumentów wynika z faktu, że większość więźniów nie miała możliwości zachowania jakichkolwiek rzeczy osobistych. Wyjątkami jest tych niewielu partyzantów, którym udało się przechować sprzęt fotograficzny, a także narażając życie zdobyć materiały fotograficzne. Do nich należy właśnie, mieszkająca obecnie w Kanadzie, Faye Schulman. Wernisaż wystawy "Oblicza oporu. Wojenne fotografie Faye Schulman, żydowskiej partyzantki" odbędzie się 2 lipca o godzinie 14.00 w Żydowskim Muzeum Galicja przy ulicy Dajwór 18, w Krakowie. Wystawa zorganizowana została przez Jewish Partisan Educational Foundation z San Francisco, we współpracy z Festiwalem Kultury Żydowskiej.