Zaliczenie będzie równoznaczne ze zgodą na dalsze pływanie. Za utrzymanie status quo każdy flisak musi zapłacić 200 złotych. - Zmokłem, a niczego nowego się nie dowiedziałem - mówi jeden ze zdających. Każdy, komu uda się przejść przez wszystkie etapy, otrzyma "patent przewoźnika z wyłączeniem kierowania promami, a z rozszerzeniem na tzw. scalone materiały pływające", czyli właśnie tratwy flisackie. Egzamin składa się z części teoretycznej i praktycznej. Sprawdzana jest umiejętność prowadzenia zestawu na rzece. Teoria zaś to pytania, dotyczące promów, barek i zestawów, wynikające z nowych uregulowań prawnych. Nie tylko patentowani flisacy, ale i urzędnicy...