Adam D. posługiwał się tytułem magistra inżyniera. Dyplom jednak nie był prawdziwy. Co więcej, widniały na nim nazwiska rektora AGH i dziekana Wydziału Inżynierii Mechanicznej i Robotyki, którzy nie pełnili wówczas tych funkcji. Fałszywy dokument pozwolił oskarżonemu uzyskać w Małopolskiej Okręgowej Izbie Inżynierów Budownictwa uprawnienia budowlane do projektowania i kierowania robotami budowlanymi i to bez ograniczeń w specjalności instalacyjnej w zakresie sieci, instalacji i urządzeń elektrycznych, i elektroenergetycznych. Sprawa wyszła na jaw dopiero po kilku latach i to przez przypadek - pseudoelektryk podrobił dokumenty doprowadzenia terenu budowy do stanu pierwotnego. Za pomocą uzyskanych uprawnień budowlanych Adam D. współpracował przy opracowywaniu 215 projektów elektrycznych, dzięki czemu osiągnął korzyść majątkową co najmniej 40 tys. zł. Startował też w przetargach w Enionie na wykonanie robót elektroenergetycznych i dokumentacji podwykonawczej (130 czynów), gdyż niejako był uprawniony do projekto wania i kierowania robotami budowlanymi w zakresie prac elektryczno-kontrolno-pomiarowych. Dzięki temu, jak wyliczono, osiągnął korzyść majątkową co najmniej 504 tys. zł. Podrobioną pieczęcią posługiwał się także trzy razy podczas składania dokumentów wymaganych przy kwalifikacji rocznej w zakładzie energetycznym. Łącznie lewej pieczęci użył 351 razy. Akta sprawy liczą 15 tomów. W czasie przesłuchań mężczyzna nie przyznawał się do winy. Zdanie zmienił dopiero na rozprawie głównej, podczas której poddał się dobrowolnie karze, przyznał się do popełnienia wszystkich zarzucanych mu czynów, ale odmówił składania wyjaśnień. Otrzymał karę w zawieszeniu, ma także zapłacić 7,5 tys. zł grzywny, 429,10 kosztów sądowych, oraz 1050 tytułem opłaty. Sprawcy podrobienia dyplomu nie wykryto, gdyż grafolog nie był w stanie ustalić autora podrobienia oraz techniki jego podrobienia. Wyrok jest prawomocny. TOP ZOBACZ TAKŻE: SKAZANI NA DROŻYZNĘ INNA TWARZ GUSTAWA HERLINGA-GRUDZIŃSKIEGO BARDZO POŻĄDANE WYSYPISKO